Trochę nastroje inwestycyjne nam ostatnio siadły. Po mocnym początku roku inwestorzy przestali tak ochoczo kupować akcje, nie tylko w Warszawie, ale korektę zaliczają też nowojorskie indeksy. W dużym skrócie jest to podyktowane zdaniem sobie sprawy, że przeceniono najwyraźniej skłonność Fedu do pivotu. Szereg mocniejszych danych makro, inflacja nie tak szybko spadająca, jak się spodziewano, mocny rynek pracy, wysoka aktywność konsumpcyjna Amerykanów – wszystko to sprowokowało członków FOMC do werbalnych interwencji i podkreślania determinacji w walce z inflacją. Znów dolar wrócił do łask, a amerykańskie obligacje skarbowe dziesięcioletnie wzniosły się powyżej 4 proc. rentowności.
W takim otoczeniu trudno oczekiwać, aby GPW zachowywała się świetnie. Ale gra rynkowa jest grą rynkową, taka zmienność jest wpisana w prozę życia inwestora. Natomiast niewątpliwie największemu inwestorowi na GPW, czyli Skarbowi Państwa, typowych emocji związanych z inwestowaniem jest za mało i sam najwyraźniej chce być w centrum zainteresowania. W tym tygodniu mu się to akurat bardzo dobrze udało.
Najpierw jednak miło rynek zaskoczyła strategia Orlenu. Co prawda wydatki inwestycyjne rzędu 320 mld zł do 2030 r. przekroczyły oczekiwania, to także strumień EBITDA do tego roku (400 mld zł) te oczekiwania przekroczył. Ale najważniejszą kwestią było założenie całkiem sowitych dywidend. Bazowa ma wynieść 4 zł na akcje i rosnąć do 5,2 zł do 2030 r., a dodatkowo za 2022 r. wynieść aż 5,5 zł, co daje stopę dywidendy powyżej 8 proc. Niezły prezent dla rynku, otwierający pole do re-ratingu tej największej spółki na GPW i chociaż częściowego zdjęcia z niej właścicielskiego dyskonta. Jednocześnie też rynek mógł mieć nadzieję, że strumień dywidend zostanie odblokowany z innych spółek, np. z JSW.
Skarb Państwa wraz z Komisją Europejską mają jednak lepszy sposób redystrybucji cash flow. Dodatkowe podatki. Temat pojawiający się już od wielu miesięcy. Faktem jest, że jest to pomysł KE, ale retoryka MAP nie pozostawia złudzeń – jeśli jest jakiś powód, żeby nie okładać podatkiem prawie wszystkich nadmiarowych zysków spółek paliwowych i węglowych, to są to ich potrzeby inwestycyjne, a nie interes akcjonariuszy mniejszościowych. Po raz kolejny też mamy przykład braku ujednoliconego przekazu ze strony rządu. Należy się domyślać, że skoro MKiŚ samo nie prowadzi prac nad takim podatkiem, to mogą to przecież być międzyresortowe konsultacje. Oczywiście sam pomysł podatku nie jest nowy i jakieś newsy o nim pojawiają się od jesieni zeszłego roku, zawsze w mniejszym lub większym zakresie rzutując na wyceny spółek. W zeszłym tygodniu efekty były takie, że sam Orlen na publikacji strategii zyskał ponad 5 proc., i podobnie tracił w pierwszych godzinach handlu czwartkowego na newsie podatkowym. Jeśli ktoś był ostrożny i bał się strategii (obawiając się niskiej dywidendy), to sprzedał przed strategią, a po jej publikacji mógł odkupić, licząc na re-rating spółki. W zamian dostał nieprecyzyjną zapowiedź podatku i minus 5 proc. na kursie. W sumie mogąc ponieść 10 proc. straty na racjonalnych założeniach. W ten sposób trochę wypacza się sens obecności takich spółek na GPW.