W piątek minie rok od rozpoczęcia przez Rosję ataku na Ukrainę. Utrzymują się obawy o to, że Rosja może wykorzystać tę rocznicę do uruchomienia jakiejś nowej dużej operacji wojskowej z wykorzystaniem zmobilizowanych w tym kraju 300 tys. rezerwistów. Oczywiście nie wiadomo, czy do tego rzeczywiście dojdzie.
W ciągu minionych 12 miesięcy WIG20 radził sobie raczej słabo na tle głównych indeksów większości innych rynków akcji. Pomimo rajdu w górę od października ub.r. stracił w tym czasie 10,7 proc., ale oczywiście trudno byłoby dowieść, czy wojna w sąsiednim kraju była tu bezpośrednią przyczyną. Znacznie lepiej przetrwał ten okres sWIG80, zyskując 3,4 proc.
Od sześciu tygodni polski rynek akcji – ponownie szczególnie wyraźnie WIG20 – znów słabnie i chyba na razie nie widać jakichś sygnałów, że koniec tej słabości jest już blisko.
Pocieszać się można tym, że przeminął już początkowy szok, który atak Rosji wywołał na rynkach surowców energetycznych: ceny ropy naftowej spadły do przedwojennych poziomów, do prawdziwego załamania doszło na rynkach gazu ziemnego (amerykański jest obecnie o ponad 48 proc. tańszy niż rok temu).
Zgodnie z oczekiwaniami ekonomistów stopa bezrobocia w naszym kraju w styczniu zrosła do 5,5 proc. z 5,2 proc. w grudniu ub.r. To najwyższy poziom od kwietnia ub.r.