Kurs EUR/USD z impetem runął poniżej 3,95. W środę na zamknięciu zbliżył się do 3,87, naruszając tym samym poziom wsparcia na wysokości listopadowego dołka. Z technicznego punktu widzenia kolejny poziom docelowy to około 3,82 – tam zatrzymało się umacnianie się złotego w kwietniu ubiegłego roku (o czym zadecydował wzrost awersji do ryzyka na świecie związany z kryzysem fiskalnym w strefie euro). Wczoraj złoty nawet wykonał kolejny krok tu temu wsparciu (3,85), ale akurat do tego ruchu należy podchodzić ostrożnie ze względu na nieobecność krajowych graczy na rynku walutowym.
Jednym z kluczowych czynników, które zadecydowały o umocnieniu się złotego, zdaje się być wzrost oczekiwań na podwyżki stóp procentowych w naszym kraju. Wywołała go prognoza Ministerstwa Finansów, mówiąca o przyspieszeniu inflacji w grudniu ubiegłego roku do 3,1 proc., a potem wypowiedź szefa NBP Marka Belki, który opowiedział się za „wyprzedzającym” zaostrzeniem polityki pieniężnej.
Efekt tych wydarzeń widać też na rynku obligacji. Rentowność papierów sprzedanych na środowej aukcji była najwyższa od 12 miesięcy (4,984 proc. dla 2-latek), spadły też ceny obligacji na rynku wtórnym (w środę rentowność 2-latek wyniosła 5,08 proc., wobec 4,77 proc. na koniec grudnia ubiegłego roku).