Od poniedziałku wspólna waluta odzyskała jednak ponad 1 proc. wartości i wczorajszą sesję eurodolar kończył powyżej poziomu 1,3600. Czwartkowe dane zza oceanu ciągle nie dają jasnej oceny kondycji amerykańskiej gospodarki. Liczba nowo rejestrowanych bezrobotnych wzrosła w ostatnim tygodniu o 410 tys., a więc o więcej, niż oczekiwali analitycy. Indeks aktywności gospodarczej publikowany przez oddział Fed w Filadelfii wzrósł w lutym do poziomu notowanego ostatnio w 2004 r.
Amerykańską gospodarkę zaczyna też nękać inflacja, po wyłączeniu cen żywności i paliw wzrosła najbardziej od października 2009 r. Spadek rentowności amerykańskich obligacji i osłabienie dolara wskazywałyby, że inwestorzy bardziej wierzą w scenariusz utrzymywania przez Fed luźnej polityki pieniężnej. Nie cichną też echa po odczycie inflacji w naszym kraju. Profesor Winiecki z RPP zadeklarował wczoraj, że na marcowym posiedzeniu poprze wniosek o podwyżkę stóp procentowych, bo spodziewa się, że wzrost inflacji będzie kontynuowany.
Rynek długu nie reagował jednak wczoraj na jastrzębie komentarze, dając wyraz uwzględnionym w cenach długu podwyżkom. Wśród części inwestorów panuje przekonanie, że pełen obraz inflacji dadzą dopiero kolejne dane. Jest nadzieja, że dla styczniowego wzrostu wskaźnika CPI duże znaczenie miał jednorazowy wzrost cen związany ze zmianą stawek VAT.