Mniejsza płynność przedświąteczna wspierała z kolei skalę reakcji na nowe impulsy, dzięki czemu w końcówce tygodnia eurozłoty wyznaczył nowe kilkumiesięczne minimum na poziomie 4,05. Tym samym trwa trend spadkowy kursu nasilony w grudniu, jednak im bliżej psychologicznej bariery 4,0, tym mniejsze pole do jego kontynuacji. Bariera na 4,05 może wręcz okazać się wystarczającym hamulcem dla ostatniego ruchu, tym bardziej że do końca roku już niedaleko, a po grudniowym rajdzie na rynkach istnieje duże prawdopodobieństwo korekty w styczniu.

Z kolei nawet jeśli ona nadejdzie, to jej skala nie powinna być duża i w przypadku eurozłotego raczej ograniczać ją będą okolice 4,20, przy których hamował wzrost kursu w drugiej połowie roku. Zastrzyk płynności dostarczany przez banki centralne krajów rozwiniętych cały czas sprzyja naszemu rynkowi obligacji, jak i złotemu. Z tego też względu w przypadku papierów skarbowych nie widać obecnie sygnałów, które mogłyby zwiastować zakończenie silnego trendu spadkowego rentowności. Czynnikiem ryzyka są rozbudzone oczekiwania na obniżki stóp procentowych w Polsce, jednak nawet jeśli RPP okazałaby się mniej gołębia niż to obecnie wycenia rynek, korekta w notowaniach obligacji nie powinna być silna. Co więcej, może ją poprzedzić pogłębienie spadku rentowności, nawet do poziomu 3,5 proc. w przypadku obligacji 10-letnich.