EURO (EUR)
Grecja: Minister finansów Varoufakis przyznał, że Grecy osiągnęli z wierzycielami porozumienie w wielu kwestiach, co przybliża do osiągnięcia na dniach ostatecznego porozumienia. Tymczasem unijny komisarz Pierre Moscovici przyznał, że postępy w rozmowach są, ale wciąż pewne kwestie nie zostały dopięte – wskazał tu na rynek pracy. Z kolei szefowa MFW, Christine Lagarde w wywiadzie dla prasy dała do zrozumienia, że nie można zupełnie wykluczyć scenariusza Grexitu. W kwestii zmiany terminów czerwcowych płatności Aten wobec MFW przyznała, że jest możliwość skumulowania wpłat w jedną na koniec miesiąca. Wczoraj rzecznik MFW informował jednak, że Grecy takiego wniosku do tej pory nie złożyli.
Naszym zdaniem:
Rozmowy trwają, a obie strony stosują „dyplomatyczną nowomowę". Najbardziej „optymistyczna" jest strona grecka, gdyż to premier Tsipras będzie musiał się tłumaczyć przed obywatelami z potencjalnego bankructwa jego kraju za kilka tygodni. A łatwiej jest „zrzucić" winę na euro-urzędników. Naszym zdaniem kończący się dzisiaj szczyt ministrów finansów państw grupy G-7 nie wniesie nic nowego – przełom będzie możliwy dopiero w sytuacji większego ustępstwa którejś ze stron. W przyszłym tygodniu Grecy najpewniej zaczną negocjować z MFW przesunięcie spłat pierwszych transz w czerwcu – pytanie, czy będzie to skumulowanie się ponad 1,6 mld EUR w końcu miesiąca, czy też 19 czerwca, kiedy według grafika przypada ostatnia czerwcowa płatność. Tak czy inaczej ekipa Tsiprasa może zyskać dodatkowe 2 tygodnie, ale wtedy (po 5 czerwca) będzie to już ostatnia prosta i rynki mogą zacząć wyraźniej dyskontować negatywne scenariusze. Tym, który może stać się realny będzie sytuacja technicznego bankructwa Grecji, ale utrzymania jej w strefie euro (przynajmniej przez jakiś czas, ale zakładając jednoczesne uznawanie i euro i nowej(starej) drachmy).
Zgodnie z wcześniejszymi przypuszczeniami lepszy od oczekiwań okazał się być dzisiaj PKB z Włoch – w I kwartale wzrósł o 0,3 proc. k/k i 0,1 proc. r/r. To potwierdza, że peryferia zachowują się nieco lepiej. Niemniej, na co zwracaliśmy wcześniej, bez poprawy danych z Niemiec (a te ostatnio były poniżej prognoz) ożywienie w strefie euro będzie kruche. W poniedziałek poznamy ostateczne dane PMI za maj (kluczowe dla notowań euro mogą okazać się te z Niemiec). Duże znaczenie będą mieć też wstępne dane nt. inflacji HICP w Niemczech w maju (też w poniedziałek), które będą poprzedzać wtorkowe wyliczenia dla całej strefy euro. Mediana oczekiwań agencji Reuters zakłada odbicie o 0,2 proc. r/r wobec 0,0 proc. r/r w kwietniu. Ten odczyt przełoży się zarówno na zachowanie się długu, a będzie miał też swoje odniesienie do tego, co w środę po posiedzeniu Europejskiego Banku Centralnego będzie mówił jego szef, Mario Draghi.
Poniższy wykres prezentuje ceny niemieckich 10-letnich bundów w zestawieniu z notowaniami EUR/USD. Wydaje się, że ta odwrotna korelacja (niższe rentowności, czyli wyższe ceny bundów = tańsze euro) powinna w średnim terminie nadal funkcjonować. A przyszłotygodniowe ważne publikacje (majowa inflacja i posiedzenie ECB) nie powinny tego zmienić. Ostatnie sygnały z ECB były jasne – to nie czas na dyskusje o zmniejszeniu skali programu QE, a ten może być nawet czasowo zwiększony w maju i czerwcu. Pytanie, czy Draghi odniesie się do słów Benoit Coure'a sprzed niecałych dwóch tygodni, który nie wykluczył, że stopa depozytowa mogłaby być „bardziej ujemna".