Wytłumaczeniem jest, coraz wyraźniejszy rozdźwięk w oczekiwaniach odnośnie kształtu polityki pieniężnej. We wtorek Bank Węgier pozostawił stopy procentowe na poziomie 1,35 proc. (jak oczekiwano), ale z towarzyszący tej decyzji komunikat ograniczył prawdopodobieństwo ich obniżki w przyszłości. Niemniej NBH dał do zrozumienia, że inflacja może powracać do celu wolniej (do 2017 r.), a gospodarka będzie mniej wrażliwa na czynniki zewnętrzne. Wydaje się jednak, że scenariusz cięcia stóp może zostać odnowiony w przypadku pojawienia się wyraźniejszej presji na umocnienie forinta, oraz jako odpowiedź na potencjalne posunięcia Europejskiego Banku Centralnego w grudniu.
Z kolei w kraju złotego przeceniał głównie czynnik polityczny. Rynek zareagował dość nerwowo na zapowiedzi zmian w polityce gospodarczej i monetarnej zaprezentowane przez Prawo i Sprawiedliwość, które po 25 października przejmie władzę (pytanie tylko, czy PIS będzie mógł rządzić samodzielnie, czy będzie musiał szukać koalicjanta). Po części ze względu zbytnią ogólnikowość i pewien radykalizm proponowanych rozwiązań, co zwyczajnie rodzi niepewność. Największe obawy budził program tanich pożyczek dla banków komercyjnych (łącznie 350 mld zł w ciągu kilku lat), który miałby wesprzeć akcję kredytową względem wybranych sektorów gospodarki. Bo może on, zdaniem części byłych i obecnych członków Rady Polityki Pieniężnej, prowadzić w dłuższym okresie do destabilizacji fiskalnej, a także naruszać założenia niezależności banku centralnego (w swoim czasie podobną argumentację przywoływano na Węgrzech). Jednocześnie rynek nie jest pewny, co do posunięć nowej Rady Polityki Pieniężnej, która zostanie wybrana na początku 2016 r. i to z jednego klucza politycznego – do tej pory uwzględniano możliwość cięcia stóp o 25 p.b., ale częściej pojawiają się głosy na 50 p.b., ale i też te, które mówią, że RPP nie zmieni stóp ze względu na fakt stymulacji gospodarki w inny sposób. Naszym zdaniem nie można wykluczyć tego ostatniego scenariusza, co w dłuższym okresie nie byłoby złe dla złotego.
W końcu tygodnia nasza waluta częściowo ograniczyła przecenę za sprawą czwartkowych sygnałów z Europejskiego Banku Centralnego – zapowiedź zwiększająca prawdopodobieństwo dodatkowego luzowania już po grudniowym posiedzeniu powinna wspierać waluty regionu. Niemniej ruch był widoczny, głównie na EUR/PLN, który od swojego szczytu przy 4,2970 zyskał blisko 5 groszy.
W najbliższym terminie kluczowy będzie oczywiście wynik niedzielnych wyborów parlamentarnych. Abstrahując od faktu, czy koalicja PIS z kadłubowym koalicjantem (partia Kukiza) byłaby w stanie utrzymać się do końca kadencji, to w krótkiej perspektywie byłaby ona lepiej przyjęta przez rynki, niż całkowite przejęcie władzy przez PIS (Sejm-Senat-prezydent). Rynek mógłby obstawiać, że niewielki współkoalicjant mógłby doprowadzić do „wygładzenia" części pomysłów gospodarczych, w tym dotyczących roli banku centralnego, czy też kwestii podatkowych. Warto jednak pamiętać o tym, że nawet samodzielne rządy PIS nie muszą od razu oznaczać radykalnych zmian. Tego nie chce żadna władza, która ma świadomość, że pośpiech nie jest tym, co lubią rynki finansowe (a przyszłoroczny budżet jest już przedstawiony, chociaż najpewniej będzie wymagał pewnych rewizji po stronie założeń makro, co zaszkodzi stronie przychodowej).
Reasumując. Otoczenie zewnętrzne (wzrost prawdopodobieństwa luzowania w strefie euro, cięcie stóp w Chinach, a także prawdopodobne podtrzymanie oczekiwań, że do podwyżki w USA nie dojdzie prędko, jeżeli dane za październik, które poznamy na początku listopada będą słabe) nie musi nadmiernie szkodzić złotemu. Układ techniczny na koszyku BOSSA PLN na pierwszy rzut oka wygląda gorzej, niż tydzień temu, ale nie doszło do złamania kluczowej poziomej strefy wsparcia 89,34-89,76 pkt. opartej o minima ze stycznia i lipca b.r. Tymczasem na dziennym układzie EUR/PLN mamy 21-22 października formację objęcia bessy, a USD/PLN po silnych wzrostach zbliżył się do kluczowych oporów przy 3,8550. To może sugerować potencjalne odbicie na koszyku BOSSA PLN w nadchodzącym tygodniu.