USA: Janet Yellen podczas wczorajszego wystąpienia inaugurującego sympozjum FED nt. polityki monetarnej nie odniosła się do bieżących wydarzeń. Głos za to zabrał Stanley Fischer, który dał do zrozumienia, że grudniowa podwyżka stóp byłaby rozsądna, a negatywna presja na inflację z tytułu spadających cen energii, oraz silnego dolara będzie w przyszłym roku słabnąć. Dodał, że gospodarka powinna sobie poradzić z silnym dolarem. Na innych wystąpieniach głos zabrali też William Dudley (zgodził się z podwyżkami, chociaż zaznaczył, że FED powinien postępować ostrożnie), James Bullard (dał do zrozumienia, że zbliżamy się do powrotu „normalności" w polityce monetarnej), oraz Charles Evans (stwierdził, że wolałby podwyższyć stopy później, kiedy będzie więcej dowodów na odbicie inflacji). Dzisiaj uwaga rynku skupi się na danych dot. sprzedaży detalicznej w październiku. Oczekiwania zakładają jej wzrost o 0,3 proc. m/m wobec 0,1 proc. m/m we wrześniu, oraz 0,4 proc. m/m po spadku o 0,3 proc. m/m dla danych z wyłączeniem wolumenu samochodów. O tej samej porze poznamy też dane nt. inflacji PPI, a o godz. 16:00 wyliczenia indeksu nastrojów konsumenckich Uniw. Michigan na połowę listopada (szacunki 91,5 pkt.)
Naszym zdaniem:
Mimo utrzymujących się relatywnie „jastrzębich" przekazów ze strony przedstawicieli FED, a także prawdopodobieństwa grudniowej podwyżki na poziomie 70 proc. (CME FedWatch) dolar wczoraj po południu nieco wyraźniej stracił. Skąd ten ruch? Wpływ na to mogły mieć dwie kwestie – pierwsza to obserwowana przecena surowców, zwłaszcza ropy, która taniała po publikacji niekorzystnych prognoz popytu na 2016 r., a także danych API i DOE, które wskazały na wzrost zapasów. Inwestorzy szybko skojarzyli sobie, że niezależnie od tego co powiedział Stanley Fischer z FED, zarówno taniejąca ropa, oraz silny dolar mogą jednak nadal mieć spory wpływ na inflację, a to z kolei może (choć nie musi) „wygładzać" przyszły tor inflacji. Reasumując, im wolniejsze będzie jej odbicie, tym mniej agresywnie będzie działać FED, czyli podwyżek stóp (po tej w grudniu) może być w przyszłym roku mniej.
W ostatnim raporcie tygodniowym zwracaliśmy uwagę, że coraz częściej wpływ na dolara będą mieć dyskusje nt. tego, co będzie po grudniu - bo z tym, że stopy 16.12 wzrosną, rynek w zasadzie się pogodził, a odsetek sceptyków (obecnie to relacja 30-70) powinien maleć. Tak więc rosnące prawdopodobieństwo zaostrzenia polityki w grudniu powinno nadal podbijać relacje dolara z innymi walutami, ale zakupy mogą nie być aż tak agresywne ze względu na wspomnianą niepewność, co do kształtu komunikatu (na ile FED będzie tu „jastrzębi"). Bo teoretycznie nie można wykluczyć sytuacji w której dolar mocniej się skoryguje po FED – po części dlatego, że okres do Bożego Narodzenia będzie tu dość krótki.
Dzisiaj uwaga rynku skupi się głownie na danych nt. sprzedaży detalicznej o godz. 14:30 i w mniejszym stopniu na nastrojach konsumenckich Uniw. Michigan o godz. 16:00. Nie wydaje się, aby dane miały rozczarować, co powinno dać argument do umocnienia się dolara w końcówce tygodnia. Takie sugestie płyną chociażby z technicznego układu koszyka BOSSA USD w ujęciu dziennym.