Inwestorzy, jak się wydaje, uwierzyli, że 15% spadki, które S&P500 zanotowało od szczytu, powodują, że moment do zakupu akcji jest już właściwy. Zachęcać może do tego wiele czynników, jak chociażby całkiem dobre wyniki spółek z USA za IV kwartał, które były raportowane w ostatnim tygodniu. Mówi się także, że wygaśnięcie lutowego kontraktu na ropę, także mogło mieć pewne znaczenie, gdyż marcowy notowany był na wyższych poziomach. Niestety tak jak zaznaczaliśmy wczoraj, nie było wyraźnego powodu do tak gwałtownej wyprzedaży akcji i podobnie trudno wskazać obecnie przyczynę odwrotu na rynkach. Najważniejsze wydaje się w chwili obecnej to, czy dziś doczekamy się kontynuacji wzrostu na Wall Street, jeśli tak się stanie, to nawet inwestorzy w Azji, którzy sprzedawali akcje dziś w nocy, powinni się przyłączyć do trendu poprawiających się nastrojów. Wczorajsze dane z amerykańskiej gospodarki na temat inflacji po raz kolejny rozczarowały rynkowe oczekiwania, okazując się o 0.1 pp. niższe od prognoz. Widać, że presja ze strony cen energii, które spadły o ok. 12% jest bardzo poważna i nie daje nadziei na obicie inflacji w otoczeniu silnego dolara. Będzie to z pewnością istotny argument dla członków FOMC przed posiedzeniem w przyszłym tygodniu. Jednak biorąc pod uwagę ton ich ostatnich wypowiedzi, spodziewali się oni takiego obrotu sprawy, zdecydowanie łagodząc retorykę.
Dużym zaskoczeniem dla inwestorów była wczorajsza decyzja Banku Kanady, który zdecydował się pozostawić bez zmian politykę monetarną, podczas gdy rynek spodziewał się obniżki stóp. Wydaje się, że cięcia są mało prawdopodobne podczas najbliższych spotkań, gdyż Bank Kanady uważa, że polityka pieniężna pozostaje odpowiednia, pomimo bardzo niskich cen ropy i rewizji prognoz wzrostu gospodarczego. Prezes BoC Stephen Poloz zaznaczył także podczas konferencji prasowej, że dużą rolę powinna odegrać obecnie polityka fiskalna oraz, że szczyt problemów gospodarki wynikających ze spadków inwestycji w branży wydobywczej będzie miał miejsce w okolicach połowy roku. Pozwoliło to na odrobienie części strat przez dolara kanadyjskiego, który może stać się jedną z silniejszych walut, kiedy tylko dojdzie do stabilizacji na rynku ropy. Długoterminowe perspektywy CAD ciągle pozostają jednak niekorzystne. Nie widać także szans na większe odreagowanie WTI po wczorajszych danych API na temat zapasów w USA, które zanotowały kolejne wzrosty o blisko 5 mln baryłek.
Dziś czeka nas posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego, które może przyczynić się do poprawy nastrojów wśród inwestorów. Pytanie jednak czy po dość jednoznacznym wskazaniu, że w bliskiej przyszłości ECB nie planuje żadnych działań na rzecz luzowania polityki monetarnej, można liczyć na bardziej gołębi ton konferencji prasowej Mario Draghiego. Jeżeli tak się nie stanie w obliczu bardzo silnych zawirowań, które widzimy ostatnio na rynkach możemy być świadkami pewnej presji na wzrosty EURUSD i ponownego dotarcia pary do górnej granicy konsolidacji powyżej 1.10. Z kolei wskazanie na możliwość działań ECB jeszcze w I połowie roku byłoby sygnałem dającym szansę na przełamanie się poniżej 1.08.
Kamil Maliszewski, Zespół mForex, Dom Maklerski mBanku S.A