Największą zagadką pozostaje wczorajsze zachowanie na cen ropy, która zanotowała wczoraj ponad 8% wzrosty, pomimo jednoznacznie negatywnych danych, które powinny stać się powodem co najmniej umiarkowanej wyprzedaży. Zapasy surowca w USA pierwszy raz odkąd zbierane są tygodniowe dane wzrosły powyżej 500 mln baryłek. Sam przyrost w skali tydzień do tygodnia także był znaczący, gdyż wzrost zapasów o 8 mln baryłek to absolutna rzadkość. Co więcej zobaczyliśmy spadek konsumpcji zarówno benzyny jak i innych ropopochodnych produktów w Stanach Zjednoczonych i trudno znaleźć we wczorajszych odczytach jakiekolwiek pozytywne dla rynku informacje. Nadpodaż, także w USA nadal jest ogromna i ciągle brak sygnałów świadczących o tym, aby to mogło się zmienić. Przyczyn odbicia podobnie jak w zeszłym tygodniu trzeba więc szukać w plotkach na temat nadzwyczajnego spotkania OPEC, w którym zgodnie ze słowami ministra Ławrowa (szef rosyjskiej dyplomacji) Rosja mogła by wziąć udział, w celu porozumienia się w sprawie ograniczenia produkcji. Plan ten według przecieków miałyby wspierać także Wenezuela (od dawna opowiada się za limitami wydobycia) oraz Iran, który dopiero powraca na rynki europejskie po okresie sankcji. Jednak jak na razie żadne z tego rodzaju informacji nie doczekują się potwierdzenia, co zapowiada, że zmienność na rynku ropy nadal może pozostać niezwykle silna. Warto mieć jednak na uwadze, że o ile nie dojdzie do porozumienia w sprawie ograniczenia produkcji w najbliższych tygodniach, to ropa WTI może jeszcze raz znaleźć wyraźnie poniżej 30 USD za baryłkę, ze względu na nadpodaż ciągle obecną na rynku.

Warto wrócić także do wczorajszych odczytów z USA, gdzie rozczarował odczyt ISM dla sektora usług. Ze względu na fakt, że to właśnie ten sektor napędzał wzrost gospodarczy w USA oraz poprawę na rynku pracy, inwestorzy zareagowali na odczyt wyprzedażą dolara. Ewidentnie obawiają się słabszych danych z amerykańskiego rynku pracy w piątek i to pomimo lepszych od oczekiwań wskazań ADP, które zaraportowało wczoraj utworzenie 205 tys. miejsc pracy w sektorze prywatnym. Jeżeli jutrzejsze odczyty zbliżyłyby się do tych poziomów, co oznaczałoby najprawdopodobniej także spadek stopy bezrobocia do 4.9%, zobaczymy najpewniej powrót do dolara, gdzie rynek w zdecydowanie zbyt małym stopniu wycenia obecnie możliwe tegoroczne podwyżki stóp procentowych w USA.  Co początków grudnia i teoretycznie droga do okolic 1.12 jest obecnie otwarta. Spodziewamy się jednak, że umocnienie euro będzie wywierało presję na ECB w kontekście marcowych działań, co powinno być w kolejnych tygodniach coraz bardziej wyceniane przez rynki.

Dzisiejsze kalendarium danych marko jest dość ubogie. Najważniejszym wydarzeniem powinno więc okazać się posiedzenie Banku Anglii, który z pewnością nie zmieni polityki monetarnej, jednak inwestorzy będą uważnie przyglądać się prognozom gospodarczym (szczególnie inflacji). Funt w ostatnich dniach zyskiwał po zaskakująco dobrych indeksów koniunktury, które wyróżniały się zdecydowanie na plus na tle rozczarowujących indeksów PMI z innych krajów, a dodatkowo negocjacje w sprawie Brexitu zdają się zmierzać obecnie w dobrym kierunku, co także powinno wspierać funta.

Kamil Maliszewski, Zespół mForex, Dom Maklerski mBanku S.A