Zgodnie z oczekiwaniami utrzymano stopy procentowe na poziomie 1,75 proc. Niemniej na konferencji prasowej Mugur Isarescu dał do zrozumienia, że mimo ryzyka dalszego spadku inflacji, luzowanie polityki monetarnej mogłoby być nazbyt ryzykowne przed zaplanowanymi na ten rok wyborami parlamentarnymi, które mogą doprowadzić do poluzowania dyscypliny fiskalnej (cięcia stawki VAT).
Wykres przebiegu stóp zwrotu dla walut regionu w relacji do euro za ostatnie 5 dni, źródło: Stooq.pl
Drugi w zestawieniach był węgierski forint, chociaż różnica względem naszego złotego była minimalna. Wpływ na to mogły mieć lepsze dane z tamtejszej gospodarki (indeks PMI dla przemysłu wzrósł w styczniu do 53 pkt., sprzedaż detaliczna przyspieszyła w grudniu do 4,5 proc. r/r, a dynamika produkcji przemysłowej wyniosła w grudniu 9,4 proc. r/r (spadek względem oczekiwanego był, zatem niewielki). To może wspierać długookresowe oczekiwania związane z możliwością podniesienia ratingu dla Węgier. W przyszłym tygodniu w centrum uwagi znajdą się zapiski z ostatniego posiedzenia tamtejszego banku centralnego.
Na trzecim miejscu pod względem dynamiki wzrostów uplasował się nasz złoty, który był liderem ruchu w poprzednim tygodniu. Wsparciem nie były informacje z kraju – indeks PMI dla przemysłu wypadł w styczniu nieoczekiwanie słabo (50,9 pkt.), a podczas konferencji prasowej kończącej posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej prezes Marek Belka przyznał, że pomylił się, co do wcześniejszych ocen związanych z odbiciem inflacji, chociaż zaznaczył, że nie dostrzega obecne wzrostu prawdopodobieństwa cięcia stóp procentowych. RPP wyraźnie jednak zaznaczyła, że wiele będzie zależeć od marcowej projekcji inflacyjnej. Naszym zdaniem przestrzeń do ruchu na stopach pojawi się w momencie wyraźniejszego pogorszenia się sytuacji globalnej – wtedy RPP (już w nowym składzie, który jest cały czas kompletowany) może rozważyć obniżkę niezależnie od obserwowanej słabości złotego. Na razie ten dostał wsparcie ze strony rynku długu – czwartkowa aukcja 3 i 10-letnich obligacji była udana. To zasługa, tego co dzieje się na świecie. Sytuacja wokół Chin chwilowo się ustabilizowała (mieliśmy lepsze odczyty indeksów PMI), a rosnące oczekiwania, że FED nie podwyższy w tym roku stóp procentowych sprawiły, że inwestorzy zaczęli bardziej interesować się dającymi wyższe stopy zwrotu, ale i też wiążącymi się z wyższym ryzykiem, rynkami wschodzącymi.
Oparcie siły złotego wyłącznie o czynniki zewnętrzne – nastroje na rynkach zagranicznych – to duże ryzyko. Sytuacja w Chinach cały czas jest dynamiczna, chociaż w przyszłym tygodniu mamy obchody chińskiego Nowego Roku, stąd też żadne kluczowe decyzje ze strony tamtejszych decydentów nie zapadną (chociaż zarysów rządowego programu stymulacyjnego cały czas nie widać). Z kolei oczekiwania rynku związane z dalszymi ruchami FED zdają się być mocno przerysowane (kolejna podwyżka stóp dopiero wiosną 2017 r.), co może być powoli korygowane. Pytanie, czy zdecyduje się na to Janet Yellen podczas zaplanowanych na środę i czwartek wystąpień w Kongresie nt. gospodarki, czy też weryfikacja (wtedy będzie bardziej bolesna) nastąpi podczas zaplanowanego na połowę marca posiedzenia FED (chociaż przyjęłaby ona wtedy bardziej formę werbalną).