Zwyżki złotego nie były budowane na lepszych informacjach z kraju, a jedynie lepszej konfiguracji płynącej z rynków zagranicznych.

To sprawia, że korekta wcześniejszych spadków nie musi być trwała. Zwłaszcza że dane Departamentu Pracy USA nie były aż tak złe. Wprawdzie gospodarka wygenerowała w styczniu 151 tys. miejsc pracy poza rolnictwem, ale stopa bezrobocia spadła do 4,9 proc., a dynamika płacy godzinowej skoczyła o 0,5 proc. (licząc miesiąc do miesiąca). To dało pretekst do odreagowania dolara.

Pytanie, co dalej. Zwyżki mogą być utrzymane w przyszłym tygodniu, jeżeli rynek zacznie mieć pewne wątpliwości, na ile szefowa Fed przemawiająca w środę i czwartek przed Kongresem będzie rzeczywiście „gołębia".

W tle mamy też cały czas kwestie Chin – tygodniowe obchody chińskiego Nowego Roku nie zmniejszają znacząco obaw związanych z perspektywami tamtejszej gospodarki, a tym samym ryzyka związanego z możliwą dewaluacją juana w kolejnych miesiącach, która byłaby wyraźnie prodolarowym czynnikiem.

Analiza techniczna nie wyklucza, że notowania USD/PLN mogłyby w nowym tygodniu powrócić w okolice 4,00, przy jednoczesnej stabilizacji EUR/PLN powyżej poziomu 4,40.