W trakcie wczorajszej sesji złoty osłabiał się systematycznie względem głównych walut, tracąc w ciągu dnia nieco ponad 4 grosze wobec euro, a także blisko 5,5 grosza względem dolara amerykańskiego. Za euro ponownie płacono 4,40 złotego, najwięcej od końca stycznia. Na wartości traciła też część walut naszego regionu, w tym węgierski forint, choć złoty był jedną z najsilniej tracących walut. Na rynkach wschodzących w podobnej skali co polska waluta tracił tylko południowoafrykański rand. Wczorajsza przecena była w dużej mierze efektem wzrostu globalnej awersji do ryzyka, gdyż kalendarium danych makroekonomicznych było ubogie. Źródłem dodatkowej presji na złotego mogła być też informacja agencji ratingowej S&P, która obniżyła ocenę polskiego sektora bankowego do negatywnej. Bardziej stabilny przebieg miały notowania na rynku papierów skarbowych, których wycena oscylowała wokół poziomów z końca minionego tygodnia.

W tym tygodniu uwaga rynków koncentrować się będzie na wystąpieniu J. Yellen w amerykańskim Kongresie, gdzie przedstawi półroczny raport o polityce pieniężnej. Rynek będzie uważnie wsłuchiwał się w słowa prezes Fedu, gdyż publikowane ostatnio nieco słabsze dane z USA i oddalenie się perspektywy osiągnięcia celu inflacyjnego wpłynęły na rewizję rynkowych oczekiwań co do skali podwyżki stóp w USA w tym roku.