I jedna, i druga postawa wygląda trochę dziwnie, bo fakt, że ktoś coś powiedział o możliwym zamrożeniu rynku ropy – nawet jeżeli jest to Moskwa, może też Rijad – znaczy mniej więcej tyle, że być może jutro zaświeci słońce albo spadnie deszcz. Zresztą rynek chyba uświadomił sobie absurdalność tej sytuacji, bo ropa w nocy zaczęła tanieć. Z drugiej strony, krańcowe opinie na temat słów mera Londynu też nie są do końca rozsądne, zwłaszcza że walczy on o przywództwo w Conservative Party. Jakie są motywy jego potyczki z Brukselą? Sondaże pokazują przewagę zwolenników pozostania Wielkiej Brytanii w Unii, więc wobec gromkich słów Johnsona wskazany byłby co najmniej dystans. Trudno wyobrazić sobie, by mer Londynu, prominentny konserwatysta, syn byłego członka Parlamentu Europejskiego, absolwent Eton College i Uniwersytetu Oksfordzkiego, pogromca swojego poprzednika na stanowisku mera – legendarnego Kena Livingstone'a – chciał zrobić krzywdę Koronie Brytyjskiej.

Przez najbliższe miesiące, do czasu referendum, funt będzie odbijał się od ściany do ściany. Zapewne odreaguje spadki, ale trudno przypuszczać, by notowania ustaliły się na jednym poziomie do 23 czerwca. Pod względem amplitudy wahań może być raczej gorzej niż lepiej.