To zasługa „dobrych" danych Departamentu Pracy USA, jakie poznaliśmy w miniony piątek. Wprawdzie rynki skupiły się na spadku dynamiki płacy godzinowej o 0,1 proc. m/m, to jednak całościowo dane są dobre i pokazują jednocześnie malejące ryzyko scenariusza pojawienia się dłuższego spowolnienia w amerykańskiej gospodarce. Rynek zdaje się też dostrzegać, że I kwartał może wypaść lepiej, niż końcówka ubiegłego roku. Oczywiście wciąż wiele będzie zależeć od tego, jak będą kształtować się oczekiwania inflacyjne (spore obawy wyrażali ostatnio w tej kwestii Dudley i Bullard z FED) i w efekcie jak rozłoży się krzywa dot-chart dla rozkładu poziomu stóp procentowych w przyszłości sporządzanego na bazie odpowiedzi członków FED – poznamy ją 16 marca przy okazji publikacji komunikatu po posiedzeniu FED, oraz innych prognoz makroekonomicznych.
Dlatego to perspektywy dla dolara w najbliższym tygodniu będą bardziej oparte o siłę, lub słabość drugiej waluty w parze z USD. Dzisiaj o godz. 18:30 mamy jeszcze zaplanowane wystąpienie wiceprezesa FED, Stanley'a Fischera. Jego wcześniejsze wypowiedzi były nieco bardziej „jastrzębie" – wątpliwe jednak, aby teraz zdołał on znacząco wpłynąć na oczekiwania.
Koszyk BOSSA USD nie był dzisiaj w stanie utrzymać się ponad poziomem 82,25 pkt., co nie jest pozytywnym sygnałem – pytanie jednak, czy jutro nie dojdzie do ponownej próby ataku na 82,25 pkt. Ostatecznie ten poziom może zostać złamany w czwartek przy okazji decyzji ECB, jeżeli ta okaże się być bardziej „gołębia" od oczekiwań rynku.
Na razie jednak układ techniczny na EUR/USD nie wygląda nazbyt spadkowo. Zerknijmy, jak dobrze pracują wsparcia na poniższym wykresie tygodniowym.
Niemniej jednak nawet on nie wyklucza możliwości testowania okolic 1,0835 w tym tygodniu, co zbiega się z ubiegłotygodniowymi minimami przy 1,0824. Układ dzienny pokazuje, jak istotna w średnim terminie staje się strefa 1,1030-1,1059. To, co obserwowaliśmy w miniony piątek, było ruchem powrotnym do złamanego 22 lutego poziomu. Odbicie w dół świadczy o większym prawdopodobieństwie kontynuacji spadków, niż możliwym wyraźniejszym zwrocie w górę.