Prawdopodobnie doczekamy się podwyższonej zmienności w notowaniach wspólnej waluty oraz indeksów giełdowych, której kierunek zależny jest od tego czy ECB sprosta wysokim oczekiwaniom rynku.
Wczoraj natomiast obniżą stóp o 25 pb zaskoczył Bank Rezerw Nowej Zelandii, czym wywołał skokowe osłabienie NZD. Uzasadnienie do tej decyzji raczej nie było zaskakujące, gdyż Bank powołał się na dobrze znane czynniki, takie jak ryzyka zewnętrzne, w tym przede wszystkim spowolnienie w Chinach oraz na kłopoty wewnętrzne, jak niskie ceny nabiałów, spadające oczekiwania inflacyjne i zbyt silna waluta, która dodatkowo pogarsza warunki handlu zagranicznego. Bank podtrzymał również deklarację możliwego dalszego poluzowania polityki pieniężnej, w celu wsparcia inflacji we wzroście w okolice środka docelowego przedziału (1 - 3%). Wobec podtrzymanej perspektywy dalszego poluzowania NZD powinien pozostać pod presja na dalsze osłabienie. Kurs NZDUSD obecnie ma otwartą drogę do wsparcia na 0.6530. Jeżeli jednak wymienione przez RBNZ ryzyka nie złagodnieją, w kolejnych tygodniach notowania powinny spadać w kierunku dołków na 0.6350, a nawet 0.6250.
Oczekiwania co do działań ECB są dość wygórowane, zakładają bowiem obniżkę stopy depozytowej o 10 pb oraz zwiększenie programu skupu obligacji o 10 – 15 mld euro miesięcznie. W ankiecie Bloomberga zaledwie jedna z 38 ankietowanych instytucji finansowych nie zakłada cięcia o przynajmniej 10 pb, natomiast aż 73% z nich prognozuje rozszerzenie programu QE. Trudno jednak dziwić się takiej jednostronności rynku, po tym jak w ostatnich tygodniach Mario Draghi praktycznie przy każdej okazji podkreślał, że ECB dostosowywał będzie swoją politykę do zmieniających się warunków oraz, że nie poddaje się w działaniach na rzecz realizacji swojego mandatu. W kontekście mandatu ECB, w którym zapisane jest, że powinien dbać o stabilność cen, rozumianą jako inflacja na poziomie blisko ale poniżej 2%, należy przypomnieć, że w lutym dynamika inflacji po czterech miesiącach przerwy ponownie odnotowała ujemną wartość. Dodatkowo pozostałe dane makro również nie napawają optymizmem, w tym spadające ostatnio wartości, bacznie śledzonych przez ECB indeksów PMI dla przemysłu.
Od ankietowanych ekonomistów, jeszcze odważniejsza jest wycena rynku stopy procentowej, która zakłada cięcie w skali ok 20 pb. Taka sytuacja tworzy bardzo duże ryzyko rozczarowania – podobnie jak to miało miejsce w grudniu, kiedy to ECB obniżył stopę depozytową o „zaledwie" 10pb i „jedynie" wydłużył program skupu aktywów o pół roku, nie zwiększając jego wartości. Inwestorzy z pewnością mają jeszcze w pamięci reakcję rynkową, czyli (pomimo dalszego luzowania) umocnienie euro o 4 figury wobec dolara i kilkuprocentowe spadki na giełdach. Tym samym również przed dzisiejszym posiedzeniem, przy wspomnianych wygórowanych oczekiwaniach, utrzymuje się spore ryzyko, że działania ECB nie okażą się aż tak agresywne i w konsekwencji reakcja rynków podobnie jak w grudniu, będzie odwrotna do oczekiwanej przez większość inwestorów.
Szymon Zajkowski CFA, Zespół mForex, Dom Maklerski mBanku S.A