Dał on do zrozumienia, że ECB poszedł za daleko w swoich decyzjach na marcowym posiedzeniu, tonując tym samym oczekiwania na kolejne ruchy. Jego zdaniem celem ECB nie jest jak najszybszy powrót inflacji CPI w stronę celu, a ryzyko pojawienia się spirali deflacyjnej jest niewielkie. Dodał też, że dolne ograniczenie dla stóp procentowych jest nieznacznie poniżej zera, a dalsze zwiększenia skali QE byłoby zagrożeniem dla stabilności rynków. Te wypowiedzi przyczyniły się do wyhamowania przeceny euro, chociaż słowa szefa niemieckiej Buby nie powinny być dla nikogo dużym zaskoczeniem (zwyczajowo Weidmann reprezentuje obóz „jastrzębi").
Dzisiaj też głos zabrał James Bullard z FED, który w wywiadzie dla Bloomberg TV nie wykluczył wyraźniejszego dostosowania stóp procentowych w II połowie roku, jeżeli odbicie inflacji będzie wyraźniejsze. Krytycznie odniósł się do prezentacji tzw. oczekiwań inflacyjnych członków FED, które jego zdaniem mają nadmierny wpływ na rynki finansowe. Warto jednak wspomnieć, że szef FED z St.Louis zabierał już głos kilka dni temu i ton wypowiedzi był podobny. Rynki finansowe zwracają jednak większą uwagę na tych członków FED, którzy mają prawo głosu w FOMC w tym roku.
Na koszyku BOSSA USD widać próbę łamania oporu przy 81,00 pkt., co ostatecznie może nie być łatwe.
W przypadku EUR/USD na dziennym wykresie od kilku dni widać trend spadkowy. Jeżeli do końca tygodnia nie uda się powrócić ponad poziom szczytów z początku marca 1,1209-1,1217, to w przyszłym tygodniu sytuacja znacząco się nie zmieni i realny stanie się test okolic marcowych dołków przy 1,1057-71.
Sporządził: Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ