Notowania ropy odrobiły całość początkowych strat, a indeksy giełdowe wyszły na nowe szczyty. Wyższy apetyt na ryzyko osłabił japońskiego jena i co ciekawe amerykańskiego dolara, za to umocnił euro oraz waluty surowcowe jak NZD i AUD. Pod presją wciąż pozostaje również złoty. Dziś czeka nas sporo odczytów danych makro – produkcja przemysłowa i sprzedaż detaliczna z Polski (10:00), indeks ZEW z Niemiec (11:00) oraz pozwolenia i rozpoczęte budowy domów z USA (14:30). Ponadto publicznie przemawiać będą szefowie Banków Australii (15:30), Anglii (16:35) i Kanady (17:00).

Zachowanie rynku po niedzielnej porażce negocjacyjnej krajów OPEC i Rosji pokazuje, że wzrosty z ostatnich dwóch miesięcy to coś więcej niż jedynie oczekiwanie na zamrożenie wydobycia. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że większość największych producentów już i tak produkuje na skraju swoich możliwości, więc taka decyzja nie miałaby większego wpływu na realną wielkość podaży surowca. Coraz głośniej natomiast mówi się o sytuacji w USA, gdzie od połowy stycznia produkcja spada praktycznie nieprzerwanie i obecnie znajduje się na najniższym poziomie od końca 2014 roku. Wczoraj wzrostom cen ropy pomogły również doniesienia z Kuwejtu, gdzie w ramach protestu przeciwko obniżkom płac w sektorze publicznym, strajk rozpoczęli pracownicy sektora naftowego. Obecnie coraz więcej instytucji prognozuje stopniowe równoważenie się popytu i podaży na rynku ropy, co w dłuższym terminie powinno podnieś ceny o przynajmniej kilkanaście dolarów. W najbliższych dniach, po wzrostach z ostatnich dwóch miesięcy, wciąż jednak utrzymuje się ryzyko technicznej korekty spadkowej.

Wczoraj ponownie uwidocznił się spadek odwrotnej korelacji kursu EURUSD z rynkowym apetytem na ryzyko. Powodem tego może być utracenie przez euro cech bezpiecznej przystani, po tym jak ECB w ubiegłym miesiącu odszedł od wojny walutowej, wskazując, że nie zamierza wspierać inflacji poprzez osłabienie waluty. Ponadto inwestorzy prawdopodobnie pozostają ostrożni w zakupach euro przed czerwcowym referendum w Wielkiej Brytanii, gdyż na wypadek Brexitu, obok W. Brytanii znaczne straty poniósłby również Euroland. Do czwartkowego posiedzenia ECB, kurs EURUSD powinien pozostać relatywnie stabilny w okolicach obecnych poziomów. Dalszy przebieg notowań w dużej mierze zależy od tego czy Draghi ponownie otworzy furtkę do dalszych obniżek stóp. Jeżeli tak się stanie, eurodolar powinien ponownie znaleźć się pod presja spadkową.

Dzisiejsze dane z Polski, choć ważne to tradycyjnie nie powinny mieć większego wpływu na notowania złotego, zwłaszcza, że nie powinny również wiele zmienić w perspektywach dla decyzji RPP. W najbliższym czasie korekta wzrostowa na EURPLN ma spore szanse się utrzymać i doprowadzić kurs do okolic poziomu 4.33.

Szymon Zajkowski CFA, Zespół mForex, Dom Maklerski mBanku S.A