Z jednej strony trudno doszukać się silnych argumentów, by powrócić do sprzedaży dolara na rynku walutowym, ale ciężko też zyskać przekonanie, że już nadszedł czas odwrotu.
Niski przyrost zatrudnienia w kwietniu na poziomie 160 tys. (prog. 200 tys.) był rozczarowujący i wstępnie szkodził dolarowi, ale reakcja nie utrzymała się długo. Dane nie są tragiczne, gdyż tempo przyrostu miejsc pracy blisko 150 tys. wciąż gwarantuje utrzymanie stopy bezrobocia na stabilnym poziomie. Ponadto trudno wyrokować o gwałtowanym hamowaniu wzrostu zatrudnienia po zaledwie jednym odczycie i sam Fed zapewne wstrzyma się od wyciągania daleko idących wniosków. Jednocześnie przedstawiciele banku centralnego z zadowoleniem przyjmą fakt, że sytuacja na rynku pracy zaczęła wymuszać wzrost dynamiki płac (w kwietniu nastąpił wzrost do 2,5 proc. r/r z 2,3 proc. w marcu), który z czasem powinien wspierać odbicie inflacji. Mimo wszystko jednak Fed, ale i też rynek, pozostaje w kropce odnośnie tego, czy w czerwcu zobaczymy podwyżkę stóp procentowych w USA. Potrzeba więcej informacji, takich jak przyszłotygodniowe dane o sprzedaż detalicznej.
Przyszły tydzień: sprzedaż detaliczna z USA, BoE, Norges Bank, rewizja ratingu Polski
Jeśli chodzi o dane z USA, inwestorzy będą mieli trochę czasu na „przetrawienie" raportu z rynku pracy, zanim otrzymają kolejną porcję kluczowych informacji. Dopiero w piątek otrzymamy kwietniowe szacunki sprzedaży detalicznej oraz wstępny odczyt indeksu nastrojów konsumentów Uniwersytetu Michigan. Po sprzedaży oczekuje się solidnego odbicia o 0,8 proc. m/m po rozczarowujących danych z marca (-0,3 proc.). Sprzedaż bazowa, brana do obliczeń dynamiki PKB, ma wzrosnąć o 0,3 proc. i też będzie obserwowana jako źródło informacji o sile konsumpcji na starcie drugiego kwartału. Słabe wyniki nie tylko umniejszą szanse na podwyżkę Fed przed wakacjami, ale wzmocnią rynkową niepewność o sile gospodarki USA. Pod tym samym kątem będą też analizowane nastroje konsumentów. Od indeksu Michigan po spadku do 89,0 w ubiegłym miesiącu teraz spodziewany jest wzrost do 89,9.
W przyszłym tygodniu bardziej niż dane mogą się liczyć komentarze członków Fed i ich interpretacja raportu NFP. Spośród głosujących w tym roku mamy Mester, Rosengrena i George (wszyscy w czwartek). Ponadto usłyszymy opinie Evansa (pon), Kashkariego (pon) i Williamsa (pt).
W strefie euro produkcja przemysłowa (czw) i rewizja PKB (pt) nie są pozycjami, które mogą wyraźnie wpłynąć na euro. Z szeregów ECB usłyszymy komentarze od wiceprezesa Constancio (pon, czw, pt), Coeure (pon) i Nowotnego (śr), ale póki szanse na kolejny ruch ze strony banku pozostają niskie, ich wypowiedzi mają małe szanse na wpłynięcie na kurs waluty. To ustawia ruchy na crossach pod dyktando czynników zewnętrznych.