Ogromną popularnością cieszą się najbezpieczniejsze waluty i obligacje, a oczekiwania wahań odzwierciedlone w cenach opcji biją kolejne rekordy. Powoli zaczynamy zadawać sobie pytanie, czy Brexit spełni pokładane w nim nadzieje i rzeczywiście dostarczy rynkom tak wielu emocji.
Zacznijmy od rynku opcji: we wtorkowy wieczór implikowana zmienność GBP/USD pomiędzy 23 i 24 czerwca sięgała nawet poziomów 140 proc. W przeliczeniu na jeden dzień odpowiada to ruchowi o 5,8 proc. albo 828 pipsów. Takie zmiany są zasadniczo zarezerwowane dla bardzo poważnych kryzysów walutowych.
Niemal w tym samym czasie rentowność dziesięcioletnich bundów spadła poniżej zera. Spread między polskimi i niemieckimi obligacjami skarbowymi dotarł do dawno nieobserwowanego poziomu 325 bps. Ucieczka była szczególnie widoczna na papierach denominowanych w złotych. Nieco lepiej radzą sobie wyemitowane niedawno polskie euroobligacje. Oferują one rentowność 120 bps, co nawet przy uwzględnieniu swapa EUR/PLN (ok. 180 bps) nadal implikuje wyższą wycenę.
Podwyższona nerwowość udzieliła się też polskiemu nadzorcy, który w specjalnym komunikacie ostrzegł przed nadzwyczajną zmiennością i możliwością wystąpienia luk cenowych. Widać zatem, że rynek skłania się do przeczekania czwartkowego referendum w bezpiecznym porcie. Pytanie tylko, czy spodziewany sztorm rzeczywiście okaże się tak straszny.