Oznacza to, że rozpoczęta w styczniu 2016 roku hossa na GPW zbliżyła się czasem trwania do średniej długości hossy w przeszłości.

Co ciekawe, podobny wniosek wypływa z analizy tego, co się dzieje w polskiej gospodarce. Zgodnie z klasycznym schematem alokacji aktywów akcje należy kupować podczas dezinflacyjnej fazy cyklu w okolicach dna spowolnienia gospodarczego. W praktyce, ponieważ zmiana roczna WIG-u wyprzedza roczną dynamikę PKB o średnio pięć miesięcy, akcje należy kupować pod koniec tej fazy. Można założyć, że należy sprzedawać w przeciwnej fazie cyklu, podczas inflacyjnej fazy ożywienia. Właśnie z taką fazą mamy do czynienia. Roczna dynamika PKB w III kw. była najwyższa od prawie sześciu lat (+4,9 proc.), a miesięczne dane za październik sugerują, że tempo było jeszcze wyższe (przy jednym dniu roboczym więcej niż w poprzednim roku). Roczne tempo wzrostu cen detalicznych (CPI) wyniosło w listopadzie – wg wstępnych danych – 2,5 proc., najwięcej od pięciu lat. Zatem z punktu widzenia fazy cyklu koniunkturalnego sytuacja przypomina tę z czerwca 2011, czerwca 2007, czerwca 2004 oraz czerwca 2000 (w „bezinflacyjnym" cyklu z lat 2012–2016 taki sygnał się nie pojawił). Te cztery daty wypadły stosunkowo blisko szczytów cyklicznych „rynków byka" na WIG-u (kwiecień 2011, lipiec 2007, kwiecień 2004 oraz marzec 2000). Projekcja wartości WIG-u oparta na tych analogiach robi w styczniu drugi po październikowym szczyt hossy, po czym wchodzi w trwającą do maja 2019 cykliczną bessę.

Ostatnia słabość naszego rynku to może być zatem początek fazy dystrybucji akcji. Jednak z kontrariańskiego punktu widzenia ubiegłoroczny spadek mierzonego przez INI SII sentymentu inwestorów indywidualnych do najniższego poziomu w jego 6,5-letniej historii raczej nie zachęca do myślenia o bessie już teraz. Nawiasem mówiąc, w tym tygodniu wspomniana miara zanotowała najwyższy w historii tygodniowy wzrost (ale nadal pesymistów jest o 11,1 pkt proc. więcej niż optymistów). Następnego dołka cyklu 20-tygodniowego, którego osiągnięcie poprzedziłoby poważniejsze zwyżki, spodziewać się można za ok. miesiąc (może do tego czasu kwestia zmian w rządzie już się rozstrzygnie).