Najsilniejsza od ponad ośmiu miesięcy zwyżka S&P 500 o prawie 1,5 proc. w trakcie dwu ponoworocznych sesji wystarczyła, by wynieść saldo optymistów i pesymistów w sondażu Amerykańskiego Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych do najwyższego poziomu od ostatniego tygodnia 2010 r., a więc od prawie siedmiu lat (+44,19 pkt proc.). Przez większość rozpoczętej w USA 23 miesiące temu fali hossy sentyment inwestorów indywidualnych w USA utrzymywał się na relatywnie niskich – zważywszy nieustanne bicie przez S&P 500 rekordów – poziomach: dwuletnia średnia salda optymistów i pesymistów spadła w połowie ubiegłego roku do najniższego poziomu od lat 2008–2010, kiedy to jeszcze inwestorzy byli pod silnym wrażeniem „wielkiej bessy" z lat 2007–2009. Z kontrariańskiego punktu widzenia sugerowało to, że koniec hossy jeszcze nie jest bliski. Obecny sygnał – prawie siedmioletnie maksimum sentymentu – nieco zmienia tę sytuację. Można go interpretować jako informację, że indywidualni inwestorzy zaczynają się dawać wciągać w pułapkę, co przybliża termin jej zatrzaśnięcia. Oczywiście diabeł tkwi w szczegółach. Jeśli zdefiniujemy obecną sytuację jako „saldo AAII powyżej 44 pkt proc. na sześcioletnim maksimum", to otrzymamy w okresie minionych lat trzy sygnały podobne do środowego: 9 grudnia 1999 r., 26 czerwca 2003 r. oraz 23 grudnia 2010 r. Dwa z tych trzech sygnałów poprzedziły koniec cyklicznej hossy na S&P 500 (marzec 2000 r. i kwiecień 2011 r.) poprzedzający spadki indeksu o 20–50 proc. o mniej więcej cztery miesiące. W obu przypadkach indeks zdołał wspiąć się w trakcie tych mniej więcej czterech miesięcy o dodatkowe 8,5 proc.

Ponieważ koniunktura gospodarcza jest nadal wyśmienita, a zarówno dynamika wskaźników inflacji, jak i zachowanie rentowności obligacji ciągle jeszcze nie generuje silnych sygnałów ostrzegawczych, to można powyższe precedensy potraktować jako argument za tym, że do przełomu kwietnia i maja mamy jeszcze na rynkach akcji czas na gry i zabawy po długiej stronie. Wiosną zapewne dynamika wskaźników inflacji jednak przyspieszy (słaby dolar i drożejąca ropa na to wskazuje), a rentowność 10-latek wzrośnie z obecnych poziomów o ponad 0,18 pkt proc., wychodząc na 3,5-letnie maksimum i sytuacja na rynkach akcji zauważalnie się pogorszy.

Na GPW gwałtowne przejście od pesymizmu panującego jeszcze na początku środowej sesji do czwartkowej euforii wydaje się być kopią sytuacji z 24 sierpnia, kiedy to WIG20 zyskał 2,7 proc. Ponieważ obie daty odległe są o 19 tygodni, to można uznać, że dołek cyklu 20-tygodniowego mamy już za sobą. Wydaje się, że po raz kolejny popłaciło kontrariańskie podejście do skrajnego pesymizmu krajowych inwestorów indywidualnych ujawnianego przez sondaż INI SII w listopadzie i grudniu. ¶