Chodzi tu o bohaterkę bajki o „Złotowłosej i 3 misiach", która w domku owych misiów próbowała m.in. kaszki zostawionej na stole i wybierała tę miseczkę, w której kaszka nie była „ani za zimna, ani za gorąca, ale w sam raz". Tak było od połowy 2016 roku z gospodarką USA: wzrost gospodarczy przyspieszał – w okresie minionych 70 lat sześć kolejnych kwartałów wzrostu rocznej dynamiki PKB zdarzyło się wcześniej jedynie dwukrotnie (w latach 1982–1984 oraz w latach 1991–1992) – czyli gospodarka USA nie była „za zimna", natomiast dynamika wskaźników inflacji pozostawała na umiarkowanych poziomach w okolicach orientacyjnego celu Rezerwy Federalnej, czyli 2 proc. W rezultacie stopy procentowe w USA – zarówno te krótkoterminowe, jak i długoterminowe (czyli rentowności obligacji skarbowych) – mogły pozostawać na relatywnie niskich poziomach, które nie zagrażały kontynuacji hossy na rynku akcji.
Ogólny obraz nadal taki pozostaje, ale oczywiście po dziewięciu latach hossy kusi wypatrywanie na horyzoncie sygnałów ostrzegających przed możliwym nadejściem zmiany tego paradygmatu. Opublikowana w czwartek cenowa składowa raportu ISM, czyli ISM Manufacturing Prices, za styczeń wzrosła do najwyższego poziomu od maja 2011 roku. W okresie minionych dziesięciu lat wskaźnik ten wyprzedzał dynamikę CPI o średnio trzy miesiące. Można ten sygnał potraktować jako argument, że w najbliższych miesiącach ceny detaliczne w USA zaczną również wykazywać najwyższą od siedmiu lat dynamikę. W 2011 roku sygnałem sprzedaży dla rynku akcji (gdzie ceny zaczęły spadać pod koniec kwietnia) było wyjście dynamiki CPI do ponaddwuletniego maksimum powyżej szczytu z grudnia 2009 (2,8 proc.), co nastąpiło właśnie w kwietniu, a o czym dowiedzieliśmy się w maju 2011. Wydaje się, że obecnie podobny sygnał pojawiłby się po wyjściu zmiany rocznej CPI do prawie siedmioletniego maksimum powyżej szczytu z lutego 2017 (2,8 proc.). W idealnym świecie zbiegłoby się to w czasie z wyjściem rentowności amerykańskich 10-letnich obligacji skarbowych do najwyższego poziomu od 2011 roku. Nastąpiłoby to przy poziomach wyższych niż 3 proc. Obecnie rentowność tych papierów wynosi ok. 2,74 proc.
Analogię z początkiem 2011 roku wzmacnia fakt, że ostatnie zachowanie zarówno EUR/USD, jak i ceny ropy naftowej (WTI) jest kopią tego sprzed dwóch cykli Kitchina (czyli właśnie z początku 2011 roku), a sentyment amerykańskich inwestorów indywidualnych (AAII) był w pierwszym tygodniu br. najwyższy od tego zanotowanego w ostatnim tygodniu 2010 roku.