Kurs złota zanotował w minionym tygodniu 1,3-procentowy spadek i na koniec sesji w piątek wyniósł 1330 dolarów za uncję. Metal korzystał na tąpnięciu na Wall Street i wciąż słabym dolarze, jednak nieoczekiwanie swój marsz w górę kontynuowały rentowności amerykańskich obligacji. Wszystko za sprawą zaskakujących danych zza oceanu.

To zdecydowanie nie był tydzień po myśli posiadaczy metali szlachetnych. Srebro spadło w tym czasie o niemal 5 procent i kosztowało 16,6 dolara za uncję. To najniżej od grudnia. Niewiele ponad 2 procent spadła platyna, zamykając piątkowe notowania lekko poniżej 990 dolarów za uncję, zaś pallad właściwie skopiował wynik srebra i spadł o 4 procent, do 1045 dolarów za uncję.

Jeśli spojrzeć na wykresy cen metali w ubiegłym tygodniu, wyraźnie widać, że najgorsze zaczęło się podczas ostatnich godzin piątkowej sesji. To wtedy notowania złota i srebra zaczęły ostro zniżkować. Należy to łączyć z publikacją bardzo dobrych danych z amerykańskiego rynku pracy. Liczba nowych etatów wyniosła w styczniu 200 tysięcy, przy blisko 3-procentowym wzroście wynagrodzeń. Oczekiwania ekonomistów zmierzały w zupełnie odwrotnym kierunku.

Inwestorzy zaczęli spekulować, że tak silny rynek pracy przełoży się na szybszy wzrost inflacji. To miałoby zaś zmusić amerykańską Rezerwę Federalną do szybszego podniesienia stóp procentowych, co oczywiście nie spodobało się posiadaczom złota. W efekcie jego cena zaliczyła 10-dolarowy spadek. Traciło nie tylko złoto. W tym dniu poważne tąpnięcie zaliczyła też Wall Street, gdzie indeksy giełdowe spadały w ciągu dnia najmocniej od dwóch lat. Ekonomiści oczekują obecnie, że Rezerwa Federalna podniesie stopy procentowe w tym roku trzykrotnie.

Wraz ze spadkiem cen obligacji w górę szły rentowności amerykańskich papierów dłużnych. W ciągu ostatnich 30 dni wzrosły już o 15 procent, do 2,8 proc. w przypadku 10-latek. Rosnące rentowności obligacji to zazwyczaj zła wiadomość dla kruszców. Sprawiają, że inwestycja w niepłacące odsetek złoto wydaje się mniej atrakcyjna. Oprocentowanie na poziomie 3 procent w przypadku najbezpieczniejszych obligacji amerykańskich nie jest jeszcze wartością, która mogłaby dla złota być niszcząca. Inwestorzy nie patrzą bowiem na ujęcie nominalne, ale realne, tymczasem inflacja w USA również się podnosi. ¶