Temat być może powróci w środę, gdy pochylą się nad nim przedstawicie Komisji Europejskiej. Ta chwila oddechu, jaką warszawskiej giełdzie zapewniły globalne parkiety, wystarczyła, żeby WIG20 odbił się od psychologicznego poziomu 2300 pkt. To jednak nie powinno przysłaniać faktu, że polski rynek akcji jest słaby, a układ sił na wykresie indeksu dużych spółek w dalszym ciągu wskazuje na duże ryzyko spadków w okolice 2215 pkt.
Obecnie na niekorzyść strony popytowej, oprócz widocznej gołym okiem słabości giełdy w Warszawie, co ilustruje nie tylko jej zachowanie w ostatnich tygodniach, ale też wyniki publikowane przez spółki, przemawia przede wszystkim analiza techniczna. W połowie lutego WIG20 (ale też WIG i mWIG40) nie udało się zamknąć szerokiej luki bessy z 6 lutego, co następnie skutkowało przełamaniem pod koniec miesiąca szerokiej strefy wsparcia, jaką tworzyły dołki z grudnia i pierwszej połowy lutego. Tym samym doszło nie tylko do potwierdzenia wcześniejszych sygnałów sprzedaży, ale też do wygenerowania nowych. To zaś każe traktować ostatnie spadki jako falę C korekcyjnego zygzaka i oczekiwać zejścia do wspomnianego poziomu 2215 pkt.
Jest i dobra wiadomość. Mianowicie, potencjalne zejście w okolice 2215 pkt ma szanse zakończyć spadki. Co więcej, powinno też być dobrą okazją do kupna akcji. Nie tylko dlatego, że wybuch globalnych wojen handlowych, które w skrajnym scenariuszu mogłyby być zarzewiem nowego kryzysu gospodarczego, wydaje się mało prawdopodobny. I nie dlatego, że polityka dalszego podnoszenia stóp procentowych przez Fed raczej nie sprowokuje gwałtownej ucieczki inwestorów z rynków wschodzących. Przede wszystkim dlatego, że pozytywne sygnały płyną z Wall Street, w który to parkiet tak mocno zapatrzeni są polscy inwestorzy. Analiza wykresu S&P500 wskazuje, że załamanie z przełomu stycznia i lutego miało nie tylko korekcyjny charakter, ale impuls ten został wyczerpany. To oznacza, że obecnie większe jest prawdopodobieństwo powrotu do historycznych maksimów niż trwały spadek poniżej lutowych minimów.
Zachęcająco też zaczyna się prezentować sytuacja na wykresie niemieckiego DAX, który po tym, gdy przed miesiącem wyrysował i zrealizował formację podwójnego szczytu, teraz umiejętnie obronił się na poziomie dołka z sierpnia ub.r. To zaś może być wstępem do konsolidacji, która poprzedzi wzrost. I na fali tego właśnie wzrostu, idącego w parze ze zwyżką na Wall Street, ma szanse ponownie do góry ruszyć polska giełda. ¶