Pomogły wprost wymarzone dla giełdy dane z rynku pracy w USA. Z jednej strony zatrudnienie mocno rośnie, i to w ważnych działach gospodarki. Z drugiej – coraz ciaśniejszy rynek pracy nie wywiera presji na wzrost wynagrodzeń, na co obecnie przede wszystkim patrzą inwestorzy, kalkulując liczbę podwyżek stóp przez Fed. Jednak nie kontekst piątkowej zwyżki tu się najbardziej liczy, ale jej techniczna wymowa. Sugeruje ona, że zapoczątkowana w ostatnich dniach stycznia gwałtowna fala wyprzedaży, jaka przetoczyła się przez Wall Street (i inne giełdy), ostatecznie i definitywnie zakończyła się w pierwszej połowie lutego. Nie będzie więc kolejnego silnego uderzenia podaży. Przynajmniej nie teraz. Nawet pomimo niedawnych obaw o konsekwencje ewentualnych wojen handlowych. Dlatego bardziej realne wydaje się, że S&P500 szybciej wróci i poprawi historyczne rekordy (2872,87 pkt), niż ponownie spadnie do testowanych w lutym 2532,69 pkt. A kiedy będą te rekordy? Może za miesiąc, gdy spółki zaczną się chwalić wynikami za I kwartał br.

W tym tygodniu nastroje na amerykańskich giełdach powinny przede wszystkim zależeć od publikowanych danych inflacyjnych z USA, które nabierają dodatkowego znaczenia z uwagi na przyszłotygodniowe posiedzenie Fedu (niemal pewna podwyżka). Wpływ nie będzie jednak symetryczny. Niższa inflacja mogłaby postawić znak zapytania co do liczby podwyżek w tym roku, mocno wspierając giełdy. Wyższa wpisze się w scenariusz czterech podwyżek i tylko nieznacznie popsuje humory inwestorom.

W Warszawie sytuacja nie jest tak dobra jak na Wall Street. WIG20 co prawda już dwukrotnie w marcu zawrócił z okolic psychologicznego wsparcia na 2300 pkt, co może dawać nadzieję bykom, ale do zanegowania wygenerowanych w ostatnich tygodniach sygnałów sprzedaży wciąż daleka droga. Dlatego na razie całą zainicjowaną w połowie stycznia sekwencję spadkową należy traktować jako niezakończoną. W takiej interpretacji, po tym jak w lutym WIG20 najpierw nie domknął luki bessy z 6 lutego, a następnie przełamał wsparcia tworzone przez dołki z grudnia i właśnie lutego, obecnie rysowana jest fala C korekcyjnego zygzaka. Przy założeniu równości fal tej formacji indeks dużych spółek powinien znaleźć dołek dopiero w okolicach 2215 pkt. Dobrą wiadomością jest natomiast to, że z dużym prawdopodobieństwem będzie to średnioterminowy dołek, a kolejne tygodnie będą stały pod znakiem zwyżek. Główny trend wciąż bowiem jest wzrostowy. ¶