Jeszcze dwa tygodnie wcześniej miały one ujemną rentowność. Od 1990 r. miały miejsce tylko cztery podobne epizody, w trakcie których rentowność 2-letnich obligacji rządu Włoch rosła w trzy sesje o ponad 1 proc. Każdy z tych sygnałów można wiązać z jakimś kryzysem finansowym: ten z 20 lipca był zwiastunem początku kryzysu Europejskiego Systemu Walutowego (ERM II), ten z 20 czerwca 1994 r. poprzedzał kryzys meksykański, zaś dwa – z 9 listopada 2011 r. oraz 24 lipca 2012 r. – można wiązać z ówczesnym kryzysem strefy euro wynikającym z groźby bankructwa Grecji. Wbrew temu, co by się mogło wydawać, te wydarzenia z przeszłości nie miały bardzo poważnego negatywnego wpływu na rynek akcji krajów strefy euro traktowanej jako całość. W każdym z tych czterech historycznych epizodów podobnej do ostatniej 3-sesyjnej paniki na rynku włoskich obligacji późniejszy przejściowy spadek nie przekraczał 8 proc., a nie później niż dziewięć miesięcy po sygnale Euro STOXX wychodził trwale na plus i nigdy już później nie bywał niżej. Projekcja ścieżki Euro STOXX uzyskana przez uśrednienie zachowania tego indeksu wokół powyższych dat rośnie przez następne cztery lata o ponad 80 proc.
W opartym na historii ostatnich prawie 30 lat scenariuszu mielibyśmy więc do dziewięciu miesięcy – do okolic lutego 2019? – czasu na „wstrząsy wtórne" w obrębie strefy euro lub w jakiejś innej części światowego systemu finansowego, po którym to okresie czasu rynki zaczęłyby dyskontować pojawienie się jakiegoś trwalszego rozwiązania strukturalnych problemów strefy euro. Oczywiście otwarte pozostaje pytanie, czy kraje strefy euro wymyślą coś, co dałoby rynkom finansowym wiarę na pozytywne rozwiązanie obecnych problemów. Po kryzysie ERM i kryzysie meksykańskim takim czymś była idea wspólnej waluty („convergence plays" do 2000 r.). Po kryzysie strefy euro nadzieję inwestorom dała interwencja ECB („quantitative easing"). Obecnie rozwiązaniem byłaby jakaś forma unii transferowej, ale nie wiadomo, czy południowym krajom strefy euro uda się zmusić kraje północne (głównie Niemcy) do przyjęcia takiego rozwiązania. Można spekulować, że do czasu, gdy jakaś wiarygodna recepta na obecne problemy się pojawi, euro może przeżywać nawroty takiej słabości względem dolara jak ta obserwowana od stycznia.
WIG20 dynamicznie wyszedł w ciągu minionych pięciu sesji z 15-miesięcznego dołka, zyskując 5 proc. (by inwestorzy docenili fakt, że nas jako pozostających poza strefą euro jej problemy dotyczą w mniejszym stopniu). To na razie powtórka zrywu z pierwszej połowy maja i wydaje się, że poziom ówczesnego maksimum (2329,4 pkt) powinien w krótkim terminie być celem również obecnej zwyżki. ¶