Ostatnie pięć sesji na WIG20 przyniosły ponad 7 proc. wzrost. Dwa ostatnie porównywalne pięciosesyjne ruchy kulminowały 28 sierpnia 2017 roku oraz 8 grudnia 2016 roku, pojawiając się na początku faz wzrostowych dwu ostatnich cykli 40-tygodniowych (dołki 17 sierpnia 2017 r. oraz 18 listopada 2016 r.). Czerwcowy dołek wypadł w 45. tygodniu po dołku z 17 sierpnia, więc dosyć dobrze pasuje do schematu cyklu 40-tygodniowego.

Pasują do tego wcześniejsze spekulacje na temat oczekiwanego od czerwca ujawnienia się opóźnionego wpływu dewaluacji złotego, która rozpoczęła się w styczniu i przyspieszyła w kwietniu. Jeśli typowe półroczne opóźnienie tej zależności występujące w przeszłości utrzyma się w przyszłości, to apogeum pozytywnego wpływu osłabienia złotego na rynku akcji powinno być obserwowane w okolicach listopada.

Można więc założyć, że pod koniec czerwca rozpoczął się na GPW czwarty – i ostatni – cykl 40-tygodniowy składający się na pełny cykl hossa–bessa (średnio 40-miesięczny cykl Kitchina). Gdyby miał typową długość, to skończy się kolejnym dołkiem w okolicach kwietnia 2019 r. Cztery cykle 40-tygodniowe składające się na pełny kitchinowy cykl hossa–bessa generują osiem faz rynku (cztery wzrostowe i cztery spadkowe), które składają się na podstawowy elliottowski wzorek 1-2-3-4-5-A-B-C. W tym ujęciu faza spadkowa trzeciego cyklu 40-tygodniowego w obecnym cyklu Kitchina trwająca od stycznia do czerwca była falą A cyklicznej bessy, a obecna zwyżka to wzrostowa korekta bessy, czyli fala B. W dwu poprzednich cyklach odpowiednikami obecnego ruchu były zwyżki z okresu styczeń–maj 2015 r. oraz wrzesień 2011 r. – marzec 2012 r. Gdyby obecna fala B miała podobną długość, to powinna kulminować w okresie październik–grudzień, a gdyby miała podobna skalę, to powinna na WIG dotrzeć do strefy 63200–63900 pkt. 40-tygodniowa cykliczność rynku akcji sugeruje, że następny istotny szczyt WIG powinien wypaść ponad dziewięć miesięcy po tym styczniowym, czyli w okolicach listopada. Wtedy na rynku powinna rozpocząć się fala C bessy, czyli jej drugi i ostatni spadkowy epizod. Zawsze wyobrażałem sobie, że związany on będzie z jakąś formą Chinageddonu i niewątpliwie administracja Trumpa robi wiele, by tę wizję uprawdopodobnić. Na razie „Chińczycy trzymają się mocno", więc ciągle nie ma pewności, czy tak się rzeczywiście stanie. Dopóki jednak Fed podnosi stopy i wyprzedaje obligacje (od IV kw. będzie to robić w tempie 600 mld dolarów rocznie) ten scenariusz wydaje się cały czas aktualny.