Ale pojawiają się sygnały sugerujące, że wkrótce na rynku tego metalu dojdzie do odbicia cen. Złoto zakończyło wrzesień w okolicach 1192 dolarów za uncję. A to oznacza, że kontynuuje spadkową, trwającą już sześć miesięcy passę. Warto jednak zauważyć, że spadek względem sierpnia był bardzo nieznaczny – niespełna 1 proc. Niekorzystnie na ceny niezmiennie wpływa umacniający się dolar, a także dane napływające z amerykańskiej gospodarki, która w drugim kwartale zanotowała 4,2-procentowy wzrost. W minionym tygodniu Fed utrzymał pozytywne prognozy dla sytuacji ekonomicznej i zasygnalizował, że będzie kontynuować stopniowe podnoszenie stóp aż do 2020 roku. A jastrzębia polityka Fedu nasila presję na sprzedaż złota. Wielu analityków przekonuje jednak, że wkrótce możemy być świadkami odbicia, wskazując m.in. na rosnące w ostatnim czasie ceny srebra. Cenom złota może też pomóc nasilająca się presja inflacyjna. Jeśli inflacja będzie rosnąć, Fed będzie utrzymywać rzeczywiste stopy na niskim poziomie. Inne powody do optymizmu widzą eksperci ScotiaMocatta, czyli zajmującej się metalami szlachetnymi części Scotiabanku, którzy we wrześniowym raporcie zwracają uwagę, że choć amerykańska gospodarka błyszczy, wiele innych już nie. Różnymi krajami targają bowiem nasilające się kryzysy, zarówno polityczne, jak i finansowe, wywołane czy to wyższymi stopami w USA, czy to kiepskim zarządzaniem, czy też zagrożeniem sankcjami i taryfami celnymi. Obecnie w centrum zainteresowania są Turcja, Argentyna, Iran, RPA, Rosja, Brazylia, a nawet Włochy. Choć ich problemy początkowo postrzegane były jako wewnętrzne, teraz zdają się być coraz bardziej ze sobą połączone, co zwiększa ryzyko ich rozprzestrzenienia się i kryzysu na rynkach wschodzących. Gdyby do tego doszło, to – zdaniem analityków – mogłaby to być dla złota sytuacja z gatunku „win-win". Jeśli wzrosną napięcia na rynkach wschodzących, zainteresowanie złotem jako bezpieczną przystanią może powrócić, zwłaszcza że jest ono obecnie sporo tańsze, niż było przez długi czas. A z drugiej strony, jeśli wiodące banki centralne zaczną bać się kryzysu na rynkach wschodzących, mogą zwolnić tempo zaostrzania polityki monetarnej. Nawet Donald Trump widzi rosnące stopy w USA i silniejszego dolara jako czynniki podkopujące przewagę konkurencyjną USA. Zarówno Fed, jak i Trump mogą zatem dostosować politykę, aby zatrzymać dolara. A to może się przerodzić w tendencję zwyżkową dla złota. ¶