1234 dolarów – tyle za uncję złota trzeba było zapłacić w piątek, co oznacza, że cena przez tydzień wzrosła o niespełna 10 dolarów. Warto zauważyć, że w pewnym momencie cena przekroczyła nawet 1242 USD/oz. To poziom, którego dawno na rynku złota nie obserwowaliśmy.
Wzrostowa tendencja złota trwa już od czterech tygodni. Inwestorzy – zarówno instytucjonalni, jak i indywidualni – są przekonani, że dobra passa szybko się nie skończy. W ankiecie przeprowadzonej przez serwis Kitco jedni i drudzy w zdecydowanej większości prognozują dalszy wzrost cen.
Umacnianie się złota to przede wszystkim efekt kolejnych znaczących spadków na rynkach akcji. Przewodzi im sektor technologiczny – Nasdaq zanotował największą miesięczną stratę od 2008 r. Z kolei Dow Jones Industrial Average notuje najgorszy miesiąc od trzech lat, a S&P 500 – od siedmiu.
To sprawia, że inwestorzy przenoszą swój kapitał z giełdy w kierunku aktywów postrzeganych za najbezpieczniejsze. A co za tym idzie, cena złota, nie bez kozery nazywanego „bezpieczną przystanią", rośnie. I zdaniem wielu analityków może to być początek dłuższego trendu, zwłaszcza że spada również rentowność obligacji.
Pewnym zagrożeniem dla cen metalu szlachetnego może być majacząca na horyzoncie grudniowa (czwarta w tym roku) podwyżka stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. To – historycznie patrząc – moment, gdy królewski kruszec cierpi wskutek umacniania się dolara i wzrastającej rentowności obligacji.