W ciągu minionego miesiąca większy wzrost od WIG20 zanotował jedynie węgierski BUX, natomiast największe spadki w tym okresie zanotowały niemieckie indeksy sDAX i mDAX. Wśród siedmiu głównych europejskich indeksów, notujących w ciągu minionego miesiąca największe spadki, były również – obok indeksów giełd w Norwegi, Szwecji i Wielkiej Brytanii – również TechDAX i DAX. Można spekulować, że ta słabość niemieckiego rynku akcji, która zaowocowała w czwartek nowym cyklicznym minimum DAX wynika z obaw przed eskalacją amerykańsko-chińskiej wojny handlowej. Niemcy, jako kraj bardzo silnie uzależniony od eksportu, są wrażliwe na wszystkie czynniki zagrażające perspektywom globalnego handlu. Co prawda ostatnie dni przyniosły informację o odsunięciu do końca marca perspektywy podniesienia przez USA cen na chińskie towary z 10 do 25 proc., ale zachowanie rynków sugeruje, że nie są one zbyt optymistycznie nastawione co do szans na łatwe osiągnięcie przez te kraje porozumienia w spornych kwestiach handlowych.
Miniony miesiąc przyniósł przełom na globalnym rynku obligacji skarbowych. Jeszcze cztery tygodnie temu rentowność 10-letnich obligacji skarbowych rządu Stanów Zjednoczonych notowała najwyższy od 2011 roku poziom 3,24 proc. Od tamtej pory rentowność tych papierów spadła do 2,87 proc. Był to największy tego typu ruch od ponad roku. Ponieważ rynek nadal ocenia prawdopodobieństwo kolejnej podwyżki stóp procentowych w USA na posiedzeniu FOMC 19 grudnia na prawie 80 proc., spadek więc rentowności krótkoterminowych obligacji był znacznie skromniejszy. W rezultacie spread pomiędzy rentownością dziesięciolatek i dwulatek spadł do nowego 11-letniego minimum (+0,11 pkt proc.). Zapowiada to spowolnienie gospodarcze w USA, ale ciągle nie mamy do czynienia z inwersją krzywej rentowności, to znaczy sytuacją, w której krótkoterminowe stopy procentowe są wyższe niż długoterminowe. W przeszłości taka inwersja była – jeśli osiągała znaczące rozmiary – wiarygodnym sygnałem zapowiadającym początek recesji w gospodarce USA za średnio ok. 19 miesięcy. Na razie rynek ciągle takiego sygnału nie wygenerował.
Zachowanie indeksów wskaźników wyprzedzających koniunktury gospodarczej dla krajów OECD czy też wskaźników typu Economic Sentiment Index dla krajów Unii Europejskiej sugeruje, że koniunktura gospodarcza w krajach rozwiniętych jest obecnie najsłabsza od końca 2011 roku. Nic dziwnego, że z ostatnich danych GUS na temat PKB w naszym kraju w III kwartale wynikało, że jedynym czynnikiem ujemnie kontrybuującym do wzrostu gospodarczego był eksport netto (-0,9 pkt proc. wobec 6 pkt proc. kontrybucji popytu krajowego). Przypomina to sytuację z IV kwartału 2011 roku, kiedy to przy równie słabej co obecnie koniunkturze gospodarczej na świecie nasz PKB rósł – dzięki inwestycjom związanym z Euro 2012 – o 5,3 proc. Co ciekawe tegoroczne zachowanie WIG20 bardzo przypomina to, co obserwowaliśmy na indeksie w 2011 roku. W tej analogii obecna cykliczna bessa zakończyć się powinna za cztery–pięć miesięcy. Od strony psychologicznej ewentualne zerwanie amerykańsko-chińskich rozmów w sprawie zasad wzajemnego handlu stworzyłoby fajną otoczkę informacyjną dla uformowania dołka bessy. ¶
Wojciech Białek analityk finansowy