Te same wskaźniki dla Niemiec czy strefy euro również spadły, ale jedynie do poziomów z 2016 roku i nadal utrzymywały wartości powyżej 50 pkt. Tak słaby odczyt PMI dla Polski jest zaskakujący w świetle raczej bardzo dobrych wyników podawanych w ostatnich miesiącach przez GUS. III kw. ub.r. był piątym z rzędu, w którym zmiana roczna PKB była wyższa niż 5 proc., co zdarzyło się po raz pierwszy od okresu I kw. 2006 do I kw. 2008, kiedy to polska gospodarka rosła szybciej niż 5 proc. przez dziewięć kolejnych kwartałów. Korelacja pomiędzy wartością PMI dla przemysłu a roczną dynamiką produkcji przemysłowej nie była w okresie minionych trzech lat zbyt wysoka (wartość współczynnika korelacji poniżej 0,4), więc chyba tych danych nie należy traktować zbyt dosłownie, ale oczywiście w świetle najniższego od czterech lat tempa wzrostu gospodarczego w strefie euro nadejście wyraźniejszego spowolnienia również w polskiej gospodarce wydaje się nieuniknione. Sięgająca na przełomie października i listopada -16 proc. zmiana roczna WIG-u jest historycznie spójna z dynamiką PKB bliższą 3 niż 5 proc., ale oczywiście ze względu na średnio ok. 5,5-miesięczne wyprzedzenie rynku akcji względem gospodarki tej skali spowolnienia można oczekiwać najwcześniej wiosną.

Na Wall Street jeszcze we wrześniu średnia przemysłowa i średnia transportowa Dow Jonesa ustanawiały historyczne maksima, a już w grudniu znalazły się na odpowiednio 16- i 24-miesięcznych dołkach. Tak szybkie przejście do sygnału „potwierdzającego" – zgodnie z „teorią Dowa" – hossę, do sygnału jak najbardziej „potwierdzającego" bessę wystąpiło w przeszłości jedynie dwukrotnie: w listopadzie 1929, czyli na początku Wielkiej Depresji, oraz w październiku 1987, czyli po największym w historii jednodniowym spadku cen akcji na Wall Street. Jak wiadomo, rozwój sytuacji na rynkach akcji po obu tych historycznych precedensach obecnej sytuacji bardzo się od siebie różnił: po sygnale z listopada 1929 nadeszła Wielka Depresja, zaś krach z października 1987 okazał się tylko krótkotrwałą korektą w dalszej hossie. Na krótką metę jednakże stwierdzenia jaką ścieżką – bardziej podobną do tej z lat 30. czy tej z lat 80. – podążają ceny akcji, obecnie będzie trudno. Po tąpnięciu z października 1987 niepewność i obawy przed dalszym spadkiem utrzymywały się do listopada 1988, zaś po krachu z 1929 roku nadzieje, że to była tylko korekta, mogły przetrwać aż do października 1930, kiedy to DJIA zaczęła ustanawiać nowe minima. To sugeruje, że w 2019 roku nie dojdzie na rynkach do ostatecznego rozstrzygnięcia dalszego losu rynków. Osobiście głosuję jednoznacznie za relatywnie optymistycznym scenariuszem zbliżonym znacznie bardziej do wersji z 1988 roku niż tej z 1930 roku. Na krótką metę w obu scenariuszach rynki na początku lutego powinny testować wigilijne minima. ¶