Brzmi to na pierwszy rzut oka bardzo pesymistycznie dla akcji, ale należy zauważyć, że podczas wielkiej recesji z lat 2007–2009 roczna dynamika produkcji przemysłowej w Niemczech osiągnęła po raz pierwszy tak niski poziom w listopadzie 2008 r., a więc na jedynie cztery miesiące przed globalnym dołkiem na rynkach akcji w krajach rozwiniętych (i trzy miesiące przed dołkiem WIG). Niejako z definicji akcje należy kupować, gdy są najtańsze, a są zwykle najtańsze w apogeum gospodarczej recesji, gdy wiadomości napływające na rynek są najgorsze. To ostatnie zdanie wymaga doprecyzowania. Ponieważ rynek akcji wyprzedza gospodarkę o średnio pięć–sześć miesięcy, to tak naprawdę akcje należy kupować zwykle (prawie) pół roku przed apogeum recesji. Od 1992 r. roczna dynamika produkcji przemysłowej w Niemczech spadała do równie niskich co w listopadzie poziomów 4-krotnie. Co ciekawe, w każdym z tych czterech przypadków „wchodzące" rynki akcji były już po końcu spadku. To nieco niepokojąca wiadomość dla tych, którzy – tak jak ja – czekają na dołek cyklu Kitchina na polskim rynku akcji w okresie luty–maj br. Przed nami są jednak jeszcze dwie przeszkody do pokonania: groźba wzrostu amerykańskich ceł na chińskie towary z obecnych 10 do 25 proc. (termin „ultimatum" mija 1 marca) i brexit (29 marca). W piątek brytyjski parlament ma głosować nad umową z UE w sprawie brexitu.
Na krótką metę amerykański rynek akcji powinien teraz korygować poświąteczne zyski: saldo nastrojów w sondażu Amerykańskiego Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych wzrosło w tym tygodniu do +9,1 pkt proc. To relatywnie neutralny poziom, ale gdy 3-krotnie ostatnio saldo sentymentu AAII wychodziło ponad 7 pkt proc., to akcje na giełdach w USA taniały. Warto zauważyć, że 9,9-proc. wzrost S&P 500 po świętach był najsilniejszym 10-sesyjnym wzrostem tego indeksu od lat 2008–2009, kiedy to taka sytuacja zdarzyła się 3-krotnie. Ponad 9-proc. 10-sesyjny wzrost nastąpił też w październiku 2011, a wcześniej 4-krotnie w latach 2000–2002. Biorąc pod uwagę, że w obecnym cyklu to pierwszy taki sygnał (czyli sytuacja taka jak w marcu 2001, grudniu 2008 i październiku 2011), „niedźwiedzie" mogą mieć nadzieję, że najlepsza okazja do kupna polskich akcji (wrzesień/październik 2001, luty 2009 i czerwiec 2012) nadejdzie dopiero za dwa–osiem miesięcy. ¶
Wojciech Białek analityk