W świetle dobrych lub nawet bardzo dobrych wyników polskiej gospodarki w ostatnim czasie (w okresie I–III kw. tempo wzrostu PKB w naszym kraju było najwyższe w Unii Europejskiej – jeśli pominąć raje podatkowe typu Irlandia czy Malta) nie jest to scenariusz zupełnie niemożliwy. Biorąc jednak pod uwagę globalne zagrożenia, czyli trwające spowolnienie gospodarcze na świecie, zaostrzaną politykę Rezerwy Federalnej, najdłuższe w historii zawieszenie działalności rządu w USA, nadal czekającą na rozstrzygnięcie kwestią brexitu oraz groźbę eskalacji amerykańsko-chińskiej wojny handlowej, tak optymistyczny rozwój wydarzeń wydaje się mniej prawdopodobny.
W przeszłości 10-miesięczne maksima WIG20 w trakcie cyklicznej bessy zdarzyły się dwukrotnie: w lutym 1998 r., a więc w trakcie silnej korekty wzrostowej rozdzielającej spadki wywołane kryzysem azjatyckim i kryzysem rosyjskim, oraz w grudniu 2004 r. podczas bardzo łagodnej bessy, która w okresie kwiecień 2004 – maj 2005 przyjęła postać tzw. korekty pędzącej. W pierwszym przypadku oczywiście akcje należało sprzedawać przed silnym spadkiem, który rozegrał się w okresie marzec–październik 1998 r., w drugim zaś przypadku można się było wstrzymać z zakupami akcji jeszcze przez pięć miesięcy.
Jeszcze pod koniec października WIG20 był na ponadrocznym minimum. W ciągu następnych trzech miesięcy wzrósł na prawie 11-miesięczny szczyt. W liczącej ćwierć wieku historii WIG20 podobna sytuacja zdarzyła się wcześniej jedynie raz: w okresie styczeń–luty 1998 r. Trzy tygodnie później rozpoczął się spadek dyskontujący sierpniowe bankructwo Rosji, który kulminował po upadku funduszu spekulacyjnego Long-Term Capital Management.
Głównym kandydatem na źródło ewentualnych kłopotów dla rynku pozostają Chiny, gdzie tempo wzrostu gospodarczego w ub.r. (+6,6 proc.) okazało się najniższe od 1990 r. Na podstawie danych GUS za grudzień na temat wyników przemysłu, budownictwa i handlu detalicznego można szacować, że roczna dynamika PKB w naszym kraju spadła w minionym miesiącu do najniższego od 20 miesięcy poziomu (ok. +3,7 proc.). Na tle wyników np. gospodarki Niemiec, która już w listopadzie znalazła się na granicy gospodarczej recesji, to i tak niezły wynik. Gdyby obecny cykl gospodarczy okazał się w miarę typowy, to dna spowolnienia w polskiej gospodarce można by oczekiwać dopiero w okresie listopad 2019 – maj 2020 r. Uwzględniając typowe pięcio-, sześciomiesięczne wyprzedzenie rynku akcji względem gospodarki dawałoby to okres maj–grudzień 2019 r. jako oczekiwany termin zakończenia rozpoczętej rok temu cyklicznej bessy. Nie ma oczywiście gwarancji, że obecny cykl okaże się typowy (chociaż do tej pory był), ale można to uznać za argument przeciwko tezie o trwającej już nowej hossie. ¶
Wojciech Białek analityk rynków finansowych