Taki wynik w styczniu i lutym byłby najlepszy od 1987 roku, kiedy to S&P 500 w ciągu dwóch pierwszych miesięcy roku wzrósł aż o 17,4 proc. W okresie minionego pokolenia porównywalny z tegorocznym wynik pojawił się jeszcze na początku 1991 roku (+11,2 proc.). Okres styczeń–luty był również mocny na S&P 500 – chociaż nie tak mocny jak w tym roku – w 1998 (+8,1 proc.) oraz w 2012 roku (+8,6 proc.). Wszystko to rozgrywa się po najsłabszym na S&P 500 grudniu (-9,2 proc.) od 1931 roku, czyli od czasu wielkiej depresji, i najsłabszym IV kw. (-14 proc.) od 2008 roku (22,6 proc.).
Gwałtowne odrabianie strat poniesionych przez amerykański rynek akcji w okresie od końca września można wiązać ze złagodzeniem stanowiska Fedu w odniesieniu do dalszych podwyżek stóp oraz z oddaleniem się perspektywy eskalacji amerykańsko-chińskiej wojny handlowej. I jedno, i drugie zmniejsza perspektywę recesji w gospodarce USA w najbliższym czasie. Z drugiej strony entuzjazm rynku wydaje się nieco przesadzony. Po pierwsze, Fed kontynuuje operację redukcji wielkości swojego portfela obligacji skarbowych, a jej dotychczasowa nominalna skala (-284 mld USD) dorównuje jedynie tej obserwowanej w maju 2008 (a więc na cztery miesiące przed upadkiem banku Lehman Brothers). Po drugie, raczej nie można powiedzieć, że USA wygrywają wojnę handlową z Chinami. Wprost przeciwnie. W listopadzie ub.r. chińska nadwyżka handlowa z USA osiągnęła kolejny rekord (+35,5 mld dolarów). Według chińskich danych w styczniu tego roku eksport Chin do USA był co prawda niższy niż rok wcześniej o 2,8 proc., ale import do Chin z USA był niższy aż o 41,1 proc. To największe załamanie chińskiego importu z USA w liczącej ćwierć wieku historii tych danych! W rezultacie chińska nadwyżka handlowa z USA była w styczniu wyższa niż rok wcześniej o 5,4 mld dolarów. Te szokujące dane sugerują, że ubiegłoroczne działania USA okazały się zupełnie nieskuteczne, wręcz przeciwskuteczne. W tym kontekście ewentualna niezdolność USA do osiągnięcia dobrych warunków oczekiwanego porozumienia handlowego z Chinami może zostać odebrana przez rynki jako dowód słabości Stanów Zjednoczonych. Od strony praktycznej może to oznaczać, że wiosną należy się liczyć na rynkach akcji z retestem poziomów ubiegłorocznych dołków w stylu podobnym do tego z wiosny 2012.
Trzeba jednak przyznać, że jednym z powodów dalszego narastania nierównowagi handlowej pomiędzy USA i Chinami jest fakt, że w IV kw. roczna dynamika PKB w USA przyspieszyła po raz 10. z rzędu z +3 proc. w III kw. do +3,1 proc. Tak długa sekwencja kolejnych kwartałów przyspieszenia rocznego tempa wzrostu w USA nie zdarzyła się nigdy w historii (poprzedni rekord to siedem kwartałów przy wychodzeniu z recesji z lat 1990/1991). ¶