O ile wyceny obniżki o 50 pkt baz. w lipcu czy łącznie o 100 pkt baz. do końca grudnia już w tej chwili stały się przeszłością, o tyle pomiędzy „fed dots" a rentownościami obligacji wciąż widnieje wyraźna dywergencja. Spodziewamy się, że w absencji danych podważających piątkowy, dość dobry raport z rynku pracy członkowie Komitetu będą dalej werbalnie sterowali rynkiem tak, by konsensus zbliżył się do dwóch ruchów w tym roku.
Nie oznacza to, że korekta jest w tym momencie przesądzona. Jedną z przyczyn jest to, że po nominacji C. Lagarde na stanowisko prezesa EBC Frankfurt prawdopodobnie będzie próbował z nawiązką wyrównać jakiekolwiek rozczarowania, których mógłby dostarczyć Waszyngton. Jeżeli tak się stanie, silny dolar i nieustające ataki Trumpa powinny hamować obawy o to, że Rezerwa Federalna pozostanie całkowicie bierna.
Drugą przyczyną jest rozpoczynający się na dobre sezon wyników za II kwartał. Na pozór oczekiwania dynamiki zysków spółek S&P 500 na poziomie -2,6 proc. rok do roku stoją w jaskrawej sprzeczności z historycznymi szczytami indeksu, ale nie można zapominać, że wciąż są zniekształcone przez efekty bazy (zawyżone wskutek reformy podatków zyski w ubiegłym roku), a nawet teraz podawany przez Factset wyprzedzający wskaźnik cena/zysk (16,9) nie znajduje się znacząco powyżej pięcioletniej średniej (16,5). Fakt spadku zysków w ujęciu rocznym drugi kwartał z rzędu nie robi specjalnego wrażenia, gdy przypomnimy sobie, że ostatnia taka sytuacja była trzy lata temu i zakończyła się kolejną falą hossy.
Oczywiście naiwnością byłoby założenie, że tak będzie i tym razem, tym bardziej że prezentów w postaci zakończenia konfliktu handlowego czy planu stymulacji fiskalnej należy spodziewać się późną jesienią, w okolicach wyborów. Warto jednak zwrócić uwagę, że spodziewana dynamika zysków, mimo że niska, została na przestrzeni kwartału zrewidowana w dół o około 2 pkt proc., mniej niż zazwyczaj i bez porównania mniej niż w I kwartale 2019 r.
Szczególnie ważne dla zachowania Wall Street będą naszym zdaniem raporty spółek technologicznych o dużej ekspozycji na Chiny, przede wszystkim Apple, ale także Microna i innych producentów półprzewodników czy sprzętu komputerowego. Bloomberg wskazywał, że od 1988 r. jeszcze nigdy tak wielu analityków nie wydawało rekomendacji „sprzedaj" spółce Steve'a Jobsa. Trudno o lepsze środowisko do pozytywnych niespodzianek. ¶