Wprawdzie w trakcie pisania tego komentarza nie są nam jeszcze znane wyniki wyborów za oceanem, jednak jedno wydaje się pewne – to wydarzenie bez względu na ostateczne rozstrzygnięcie jest doskonałym pretekstem do ponownego rozważenia tej kwestii.

Nie jest zapewne tajemnicą, że rywalizację toczącą się pomiędzy wspomnianymi grupami od dobrych kilku lat wygrywają spółki wzrostowe. Trend osłabiania się relatywnej siły spółek typu value względem growth trwa z krótkimi przerwami od niemal 15 lat, natomiast w ostatnich miesiącach znacząco przybrał na sile. Zjawisko to doprowadziło do wyraźnego poszerzenia różnicy między prognozowaną wartością ceny do zysku indeksu MSCI Growth w porównaniu z tą samą wartością szacowaną dla MSCI Value. W chwili obecnej wskaźnik forward P/E w przypadku MSCI Growth oscyluje w granicach 34, tymczasem wartość dla indeksu MSCI Value jest o połowę niższa.

Do tematu rotacji dość odważnie podchodzą analitycy JP Morgan – po dwuletnim przeważeniu w segmencie wzrostowym w ostatnich dniach ogłosili przejście w stronę segmentu value. Co ciekawe, odejścia od spółek technologicznych, które naturalnie stoją na czele segmentu growth, nie łączą z wynikami wyborów w USA. Analitycy JP Morgan argumentują, że akcje spółek technologicznych były dużym beneficjentem płynności napędzanej przez banki centralne. Wprawdzie uważają, że płynność ta pozostanie w kolejnych miesiącach niezmieniona, jednak utrzymanie rentowności długu na niskich poziomach będzie trudniejsze, co jest naturalnie niekorzystną informacją dla segmentu wzrostowego.

Tymczasem rynek zakłada, że zwycięstwo Trumpa w wyborach prezydenckich potencjalnie utrzymałoby prym spółek technologicznych na Wall Street. Z drugiej strony w scenariuszu zwycięstwa Bidena kwestia przeprowadzenia reformy podatkowej prawdopodobnie zostanie przesunięta. Dlatego też główny straszak w postaci perspektywy podwyższenia podatków korporacyjnych schodzi na nieco dalszy plan, a moc wprowadzonych stymulusów fiskalnych w dłuższym horyzoncie jest w stanie istotnie zrównoważyć negatywny efekt podwyżek. Wydaje się zatem, że rynki ponownie mają niełatwą zagwozdkę.

Uważamy, że w rozważaniach na temat rotacji portfelowej warto przy okazji zastanowić się też nad tym, czy utarty podział na value i growth jest nadal aktualny. Wydaje się, że współcześnie różnice między nimi zacierają się coraz bardziej, co sprawia, że wyczekiwany moment przełomowy może być swego rodzaju fikcją. ¶