W przypadku Wall Street korekta nie powinna szczególnie dziwić. Wszystkie z aż siedmiu poprzednich miesięcy zamykały się bowiem na plusie. Pewien niepokój może co najwyżej budzić skala spadku, który w przypadku indeksu S&P 500 zbliżył się do 5 proc., a w przypadku Nasdaqa nawet przekroczył ten próg.

Zdecydowanie lepiej na tym tle poradził sobie rynek polski. Szeroki indeks WIG obniżył się o 0,8 proc. i wynikało to z korekty na dużych spółkach. Indeksy małych i średnich podmiotów cały miesiąc zdołały zamknąć na niewielkim, ale jednak plusie. Bardzo interesująco w tym kontekście wyglądał indeks krajowych obligacji skarbowych, czyli Treasury BondSpot Poland. Stracił on bowiem aż 1,1 proc., czyli nieco więcej niż szeroki indeks akcji. To pewien paradoks, że rynek bezpieczniejszy zachował się gorzej od rynku zdecydowanie bardziej agresywnego w negatywnym środowisku dla obu z nich. Zmienność rynku akcji jest bowiem zdecydowanie większa niż rynku obligacji. We wrześniu jednak nie oznaczało to większych strat na akcjach, które w kontekście relatywnym okazały się lepszym wyborem od krajowych obligacji skarbowych.

Wrzesień był pewnym odstępstwem od teoretycznej reguły, ale nie można wykluczyć, że taka sytuacja może się powtarzać w przyszłości. Warto wspomnieć, że w tym roku indeks WIG tylko trzy miesiące zakończył stratą, która – średnio rzecz biorąc – wyniosła raczej skromne 0,4 proc. W przypadku obligacji te statystyki wyglądają zdecydowanie gorzej, gdyż stratnych było aż pięć miesięcy, a średnia zniżka sięgała 0,7 proc. Oczywiście przy takim porównaniu trzeba wyraźnie pamiętać, że rynek akcji aktualnie znajduje się w fazie wzrostowej, a rynek obligacji w fazie spadkowej. Tym samym gorsze zachowanie tego drugiego nie powinno być zaskoczeniem. Tym niemniej nie można wykluczyć, że taka sytuacja będzie trwała dłużej, niż w chwili obecnej sobie to wyobrażamy. Warto bowiem pamiętać, że ostatnie cztery dekady charakteryzowały się długoterminową sekularną hossą na rynku obligacji. Wcześniej jednak obligacje przynosiły realne straty (czyli po uwzględnieniu inflacji) i to przez bardzo długi okres, wynoszący także cztery dekady.

Odpowiednio długa historia podpowiada więc, że w okresie podwyższonej inflacji obligacje nie należały do dobrych wyborów inwestycyjnych. Owszem, ich zmienność cały czas będzie niższa, niż ma to miejsce w przypadku akcji. Tym niemniej niekoniecznie przekłada się to perspektywę realnego długoterminowego zarobku. ¶