Polacy trzymają w bankach 789 mld zł – wynika z danych NBP. To prawie dwa razy więcej niż budżet, którym rząd dysponuje w bieżącym roku. Jednak większość – 62 proc. - trzymana jest na bankowych kontach – zwykłych i oszczędnościowych, które są zwykle wcale lub bardzo nisko oprocentowane, pozostałe 38 proc. spoczywa na lokatach.
Czytaj także: TOP 10 lokat na 3 miesiące. Lipiec 2019 r.
Inflacja zżera odsetki z lokat
- Problem w tym, że te bajońskie sumy w większości przypadków z czasem tracą na wartości. Wszystko dlatego, że od naliczonych odsetek najpierw trzeba odjąć podatek, a przez cały czas siłę nabywczą oszczędności uszczupla inflacja. Ta ostatnia na niekorzyść posiadaczy lokat i rachunków bankowych w ostatnich miesiącach wyraźnie przyspieszyła – zwraca uwagę Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments.
Założona w czerwcu 2018 r. roczna lokata była oprocentowana na 1,75 proc. – wynika z danych NBP. To znaczy, że powierzając wtedy bankowi 10 tys. zł można było liczyć na 175 złotych odsetek w skali roku. Od tej kwoty należy jednak jeszcze odjąć podatek (19 proc.). To znaczy, że faktycznie po roku na rachunku znajdziemy kwotę 10 141,75 zł. Problem w tym, że zgodnie z danymi GUS w czerwcu br. ceny dóbr i usług były przeciętnie o 2,6 proc. wyższe niż w momencie zakładania wspomnianej lokaty. To znaczy, że statystycznie rzecz ujmując za pieniądze znajdujące się w banku posiadacz lokaty mógłby dziś kupić mniej rzeczy niż w momencie zakładania lokaty. Kapitał wraz z odsetkami pozwoliłby na takie zakupy jak 9 885 zł przed rokiem.
Sytuacja taka nie jest niczym nadzwyczajnym w ostatnich latach. Już depozyty zakładane w grudniu 2015 r. skazane były na to, że nie dadzą realnie zarobić swoim posiadaczom – wynika z szacunków HRE Investments. Gdyby tego było mało, to kontrakty terminowe na stopy procentowe oraz projekcja inflacji przygotowana przez bank centralny pokazują, że podobnie będzie w przypadku lokat zakładanych przynajmniej do grudnia 2020 r. Nic nie wskazuje także na to, aby wysoka płynność banków miała się pogorszyć, bo depozyty rosną szybciej od kredytów, więc wręcz jeszcze się ona poprawia i banki nie muszą walczyć o przyciągnięcie nowych pieniędzy oferując wyższe oprocentowanie. To odwrotna sytuacja niż w poprzedniej dekadzie, gdy banki chcąc szybko rozwijać akcję kredytową walczyły o niezbędne depozyty płacąc wysokie odsetki.