Ponad 2 bln USD kapitalizacji wyparowało z rynku kryptowalut w ciągu ostatnich miesięcy. Duża skala przeceny spowodowała, że inwestorzy obawiają się obecnie tzw. kryptozimy.
Nie jest dobrze
Termin odnosi się do gwałtownego załamania, po którym następują spadek obrotów i miesiące zastoju na rynku. Po raz ostatni zjawisko to wystąpiło w 2018 r., kiedy cena bitcoina spadła o ponad 80 proc. ze szczytu z grudnia 2017 r. Wówczas inwestorzy musieli poczekać aż do grudnia 2020 r., aby bitcoin osiągnął nowe maksimum.
W listopadzie cena najpopularniejszej cyfrowej waluty sięgnęła rekordowych ponad 68 tys. USD. Z kolei na początku lipca wyznaczono dołek obecnej bessy poniżej 19 tys. USD. Również w środę, po wysokim odczycie inflacji CPI w USA, która zaważyła na nastrojach inwestorów, notowania bitcoina na krótko zeszły poniżej 19 tys. USD. W czwartek cena oscylowała wokół 20 tys. USD.
70-proc. przecena bitcona od szczytu i jeszcze większa w przypadku mniejszych tokenów przypomina poprzednią kryptozimę. Jednak czynniki, które ją wywołały, były zgoła inne. Wówczas rynek kryptowalut był zalewany przez nowe projekty kryptograficzne, które przyciągały kapitał inwestorów. Zdecydowana większość tych projektów zakończyła się niepowodzeniem, co doprowadziło do krachu.