Większe spadki natomiast obserwujemy w Warszawie, gdzie wszystkie indeksy tracą już po ok. 9%! Wynika to przede wszystkim z czynnika strachu, nawet nie o bezpieczeństwo Polski. Globalny kapitał redukując ekspozycję na ryzyko zawsze ucieka z rynków będących blisko epicentrum kryzysu. WIG20 jest najniżej od grudnia 2020 roku, a w jego składzie najmocniej tracą LPP (ekspozycja na wschodnie rynki), Allegro (słabe wyniki) oraz duże banki.
Biznes na wschodzie jest zagrożony
Naturalnie najmocniej tracą aktywa rosyjskie i ceny spółek mające ekspozycję na Rosję i Ukrainę. Rosyjski indeks RTS odnotował spadek o ponad 60% od szczytów z października ubiegłego roku i w pewnym momencie notowany był poniżej dołków z marca 2020! Wśród europejskich spółek należy wskazać przede wszystkim na Polymetal International, spółkę górniczą z częściowo brytyjskim kapitałem, Wizzair (spora część biznesu oparta o Ukrainę), Renault, dla którego Rosja jest drugim najważniejszym rynkiem oraz banki z dużą ekspozycją na Rosję: Societe Generale oraz Unicredit.
W Polsce potężne spadki notowane są na takich spółkach jak Asbis, Coal Energy, KSG Agro i Kernel, których biznesy mocno uzależnione są od sytuacji na Ukrainie.
Jeszcze wyższa inflacja
Z gospodarczego punktu widzenia jedno jest jasne – konflikt oznacza nowy impuls inflacyjny. W oczywisty sposób wynika to ze wzrostu cen niemal wszystkich istotnych surowców, przede wszystkim surowców energetycznych. Natomiast bardzo istotne będą dalsze komplikacje logistyczne, z którymi globalna gospodarka i tak borykała się od dłuższego czasu. Ten impuls jest wolniejszy, ale trudniejszy do zwalczenia. Indeks napięć w łańcuchach dostaw sporządzany przez nowojorski Fed już teraz jest na historycznych maksimach.
Ból głowy banków centralnych
Panika na rynkach wywołana pandemią COVID19 trwała niezwykle krótko ze względu na bezprecedensowy dodruk pieniądza przez Fed i inne banki centralne. Tym razem jednak nie należy liczyć na taką odpowiedź. Ponieważ konflikt jest inflacjogenny i uderza bardziej w produkcję i logistykę niż w popyt, problem z inflacją staje się dla głównych banków centralnych jeszcze bardziej istotny! Z drugiej strony zacieśnianie pieniężne w tych warunkach wywoła jeszcze większe turbulencje rynkowe. Naszym zdaniem banki raczej będą po prostu kontynuować zapowiadaną politykę stopniowego zacieśniania. Maleje ryzyko podwyżki stóp przez Fed od razu o 50 punktów bazowych (naszym zdaniem mało realne nawet bez obecnej sytuacji), ale bank centralny USA raczej tej podwyżki nie odsunie w czasie.
Rada Polityki Pieniężnej również będzie musiała wziąć na szalę kolejny impuls inflacyjny i jednocześnie utratę dużej części wschodnich rynków. Ponieważ jednak Rosja, Ukraina i Białoruś to łącznie 6% naszego eksportu, spadek popytu z tego kierunku będzie raczej umiarkowanym szokiem dla naszej gospodarki. Rada może nieco spuścić z tonu, ale proces podwyżek powinien być kontynuowany.