TMS Brokers SA: Komentarz miesięczny

MIESIECZNY RAPORT DOMU MAKLERSKIEGO TMS. BROKERS S.A. Maj 2007 r. I. WALUTY 1. Rynek międzynarodowy Po 3-miesięcznym osłabieniu amerykańskiej waluty, dopiero maj okazał się korzystny dla dolara na rynkach światowych. Tak jak oczekiwaliśmy kurs głównej pary walutowej wszedł w fazę korekty. Obrazujący siłę "zielonego" US Dollar Index zwyżkował z poziomu 81,6 pkt. osiągając na początku czerwca wartość 82,3 pkt.

Publikacja: 13.06.2007 13:04

Rozpoczęty poziomem bliskim historycznemu szczytowi 1,3673 USD miesiąc przyniósł spadek o zasięgu 2,5 figury i minimum na poziomie 1,3406 USD. Kwietniowe wybicie ponad górną linię kanału wzrostowego okazało się fałszywym sygnałem. Nieudany ruch został wykorzystany przez niedźwiedzie. Widząc słabnący potencjał wzrostowy pary, inwestorzy zajęli krótkie pozycje. Przebywające w fazie wykupienia oscylatory dały sygnał sprzedaży i kurs w przeciągu miesiąca pokonał dystans dzielący go od dolnej linii kanału, przebijając wsparcie na poziomie 1,3460 USD.

Fundamentalnym bodźcem do zakupu dolara były coraz lepsze dane makroekonomiczne docierające do inwestorów zza Oceanu. Wprawdzie publikacje, szczególnie na początku miesiąca nie były rewelacyjne, jednak zauważalny był fakt, że coraz więcej pojawiało się wśród nich "światełek w tunelu". Zgodnie z tym, czego się spodziewaliśmy, FED dał inwestorom do zrozumienia w swoim komunikacie, że szanse na obniżki kosztu pieniądza w tym roku są znikome, gdyż największym zmartwieniem Komitetu Otwartego Rynku pozostaje inflacja, zaś wzrost gospodarczy nie jest zagrożony. Przesłanie to było potem niejednokrotnie powtarzane, m.in. przez członka FED, J. Lackera.

Inwestorzy, którzy jeszcze niedawno liczyli z dużym prawdopodobieństwem na cięcia stóp w USA zrozumieli, że zbyt pesymistycznie ocenili perspektywy rozwoju największej gospodarki świata i znaleźli się po złej stronie rynku. Wraz ze zmianą poglądów na ewolucję polityki pieniężnej za Oceanem, "odwróciły się" kontrakty na stopy procentowe, zaś rentowności obligacji wyraźnie wzrosły, obrazując zmniejszenie oczekiwań na spadek oprocentowania federalnego w tym roku.

Wprawdzie pierwsze informacje ekonomiczne z USA w maju nie były zbyt korzystne - deficyt handlowy w III rozszerzył się do 63,89 mld USD, zaś kwietniowa liczba nowych etatów w sektorach pozarolniczych wyniosła tylko 88 tys., z uwagi na okres Wielkiej Nocy, który nie sprzyjał inwestycjom w miejsca pracy, jednak nie odbiegały one już tak drastycznie od prognoz jak dane z poprzednich miesięcy. Z powodu rosnących cen paliw, nieco wyższa okazała się inflacja PPI. Wskaźnik bazowy zanotował jednakże zniżkę do 1,5% z 1,7% 4 tygodnie wcześniej. Wzrost cen producentów zza Oceanu miał związek głównie z rosnącą wartością baryłki ropy naftowej i wytwarzanych z niej destylatów przed sezonem letnich wyjazdów.

Także inflacja CPI zwolniła, co nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę trudności w sektorze nieruchomości i spadek optymizmu konsumentów w analizowanym okresie. Dynamika cen znajduje się jednak wciąż ponad celem FED.

Decydenci polityki monetarnej mają, zatem twardy orzech do zgryzienia - kombinacja realnego zagrożenia inflacją ze zwalniającym wzrostem gospodarczym i możliwą recesją w sektorze nieruchomości. Dynamika PKB w I kw. okazała się, bowiem niższa od pesymistycznych prognoz analityków ( 0,8%) i wyniosła zaledwie 0,6%, czyli o 5% mniej niż w I kw. zeszłego roku. Wskaźnik inflacyjny PCE Core utrzymuje się natomiast na poziomie 2,2%, deflator PKB przybrał bardzo wysoką wartość 4%. Z pozoru wygląda to, zatem na stagflację i stawia władze monetarne przed bardzo trudnym wyborem, jednak są to dane z pierwszych 3 miesięcy 2007, kiedy to największa gospodarka świata borykała się z problemami, z których teraz zdaje się wychodzić. Co warte podkreślenia, rynek zareagował na publikacje tych rozczarowujących danych jedynie krótkotrwałym osłabieniem dolara, co odzwierciedlało przekonanie inwestorów, że wartość prognostyczna tych retrospektywnych danych jest niewielka, zaś gospodarka amerykańska w I kw. odbiła się od lokalnego dna i zaczyna wychodzić na prostą. Ten pozytywny sentyment do "zielonego" utrzymywał się na rynku przez znaczną część miesiąca, czyniąc amerykańską walutę stosunkowo odporną na niekorzystne wieści i powodując, że dobre wiadomości natychmiast przekładały się na umocnienie dolara. Wszystkie negatywne czynniki zostały, bowiemWyprzedany na początku miesiąca dolar miał szanse odrobić straty. Wraz ze coraz lepszymi danymi zza Oceanu, np. publikacją zaskakująco wysokiego indeksu ISM dla przemysłu wydaje się, że ewentualne wątpliwości członków FED-u przed powstrzymaniem się od cięć stóp znikają, zaś podwyżki kosztu pieniądza stają się bardziej prawdopodobne. Po roku od ostatniego podniesienia oprocentowania inflacja, bowiem wyraźnie nie spadła.

W marcu wzrósł napływ kapitałów netto (TIC) i wyniósł 67,6 mld USD i, choć okazał się gorszy od prognoz to i tak przewyższył prawdopodobnie miesięczną średnią deficytu na rachunku obrotów bieżących za I kw.

Mimo lekkiej poprawy, wciąż niepewna pozostaje kondycja sektora nieruchomości - to właśnie dane z tej sfery gospodarki powstrzymały chwilowo marsz eurodolara "na południe", gdy inwestorzy przejściowo zwątpili w poprawę sytuacji ekonomicznej USA. Doniesienia o nieudanych aukcjach domów i spadek indeksu nastrojów sektora nieruchomości NAHB do najniższego od kilku lat poziomu 30 pkt. z 33 pkt. zaniepokoiły inwestorów, zaś mniejsza o 100 tys. od prognoz liczba wydanych pozwoleń na budowy w IV przeważyła nad dobrym wrażeniem wywołanym niespodziewanym wzrostem liczby rozpoczętych inwestycji deweloperskich.

Dane o sprzedaży także wprowadziły sporo zamieszania - o ile pesymiści mogli spodziewać się gorszych od prognoz (6,14 mln) wyników rynku wtórnego, na którym właścicieli zmieniło 5,99 mln nieruchomości o tyle wszystkich zaskoczył pokaźny 16,2-procentowy wzrost ilości nabytych nowych domów (do 981 tys.). W kwietniu wzrosły także wydatki na cele budowlane (o 0,1% m/m) oraz zwiększyły się o 0,1%, trzeci miesiąc z rzędu, zamówienia na dobra trwałe. Obok utrzymującego się na stosunkowo wysokim poziomie wskaźnika PPI to kolejna oznaka lepszych warunków w przemyśle. Dynamika samej produkcji również pozytywnie zaskoczyła analityków - 0,7-procentowe wzrost produkcji m/m (oczekiwano 0,3%) i zwiększenie o 0,1% mocy produkcyjnych jeszcze niedawno byłyby nieosiągalne. Wygląda na to, że sytuacja nie jest już tak dramatyczna jak w I kw., zaś sezon wiosenno-letni sprzyja odradzaniu się tego przemysłu i sektora nieruchomości, brak też doniesień o większych problemach w sektorze pożyczek hipotecznych sub-prime. Nie można jednak jeszcze przesądzać o powrocie do wzrostów w nieruchomościach, zdecydowanie bardziej prawdopodobna jest stabilizacja. Zagrożenie recesją zmniejszyło się, lecz wciąż istnieje, o czym wspomniał sam Ben Bernanke w swoim przemówieniu 5 czerwca. Szef Fed stwierdził, że perspektywy gospodarcze są dobre, jednak sektor nieruchomości może zaciążyć na dynamice wzrostu.

Póki, co jednak amerykański przemysł powoli próbuje odzyskiwać siły - indeks Chicago PMI odnotował wzrost aktywności do poziomu 61,7 pkt. (prognoza 54 pkt.), wyraźnie ponad "graniczną 50", zaś "przemysłowy" ISM przewyższył w kwietniu prognozy o 1 pkt i wyniósł 55 pkt. Odczyty majowe powinny potwierdzić powolny, ale korzystny trend w amerykańskim II sektorze.

Obok przemysłu budowlanego, uwagę inwestorów skupiał także rynek pracy, zyskujący dzięki poprawie warunków pogodowych. Miesięczna średnia nowych "tygodniowych" wniosków o zasiłek spadła do 304,5 tys., stopa bezrobocia utrzymała się na poziomie 4,5%, zaś najistotniejsza dana z tej przestrzeni gospodarki - liczba nowych miejsc pracy poza rolnictwem (NFP) w maju wyniosła 157 tys. i o 25 tys. pobiła rynkowy konsensus. O 0,3% wzrósł tygodniowy czas pracy, podobnie jak średnie tygodniowe zarobki.

Zwyżkę zanotowano także w przypadku wydatków konsumenckich (o 0,5% m/m, oczekiwano 0,4%). Wskaźnik ten jest o tyle istotny, że konsumpcja odpowiada za tworzenie ok. 70%,.amerykańskiego PKB, decydując tym samym o poziomie wzrostu gospodarczego. Powinno się to przełożyć na większą skłonność do wydawania i pośrednio, na wzrost inflacji. Na tym tle niepokoi może jednak spadek (o 0,1% m/m) dochodów konsumenckich - świadczy to o rosnącej potrzebie zadłużania się, by utrzymać dotychczasowy poziom życia. Istotną rolę odgrywają tu ceny benzyny, osiągające bardzo wysokie poziomy w szczycie sezonu urlopowego. O lepszej percepcji przyszłości wśród obywateli USA świadczy także indeks nastrojów Uniwersytetu Michigan, który wzrósł w maju do poziomu 88,3 pkt. z 87,1 pkt.

Istotnym faktem jest, że usługi, tak jak liczyli analitycy, przejmuje pałeczkę w napędzaniu wzrostu gospodarczego w USA - majowy ISM dla III sektora wyniósł 59,7 pkt., przebijając o prawie 4,5 pkt. prognozy rynkowe. Obok danych o zatrudnieniu jest to główna przesłanka dla twierdzenia, że osłabienie w nieruchomościach może zostać zamortyzowane przez pozostałe sfery gospodarki.

W strefie euro sytuacja na początku maja wydawała się w miarę klarowna, lecz w ciągu miesiąca zmieniła się nieco. Wspólna waluta traciła, gdyż obraz gospodarki amerykańskiej w oczach inwestorów poprawiał się, natomiast warunki w Europie wydawały się w miarę stabilne. Wśród dobrych, układających się w pozytywną całość danych makro tylko czasami pojawiały się rozczarowujące figury lub miłe zaskoczenia.

Kilka miesięcy mocnego euro, obłożenie konsumentów producentów niemieckich podwyższonym VAT-em, napływ taniego importu z Japonii oraz trudne warunki pogodowe lekko przyhamowały rozwój ekonomiczny państw "trzynastki", choć tempo to spadło nieznacznie. W I kw. 2007 r. dynamika PKB wyniosła 3%, czyli o 0,3% mniej niż w ostatnich 3 miesiącach poprzedniego roku. Lekko wyższa okazał się natomiast inflacja HICP w kwietniu, co nie jest kombinacją korzystną. Ostateczny wskaźnik wzrostu cen za kwiecień wyniósł 1,9% r/r (0,6% m/m), przy oczekiwaniach na wyniki 0,1% mniejsze.

Słabsze odczyty wzrostu gospodarczego nie powinny dziwić - zwolniła, bowiem dynamika produkcji przemysłowej (z 4,1% do 3,7%), mimo pokaźnego 8-procentowgo wzrostu zamówień w przemyśle. O 0,5 pkt. (do 55,5 pkt.), zgodnie z prognozą poprawił się wskaźnik PMI dla przemysłu za kwiecień, co potwierdziło utrzymującą się dobrą kondycję sektora, nie wskazując jednak na szybki jego wzrost. Można powiedzieć, że sytuacja ekonomiczna strefy euro jest wciąż dobra, ale ustabilizowała się, zdyskontowany na przestrzeni miesiąca został wpływ ostatnich posunięć ECB. Przez cały niemal maj inwestorzy z dużym spokojem prognozowali utrzymanie status quo w dysparytecie stóp procentowych między USA a europejską "trzynastką". Spodziewano się, że po podwyżce kosztu pieniądza na początku czerwca Europejski Bank Centralny powstrzyma się od dalszych ruchów, zaś poprawiająca się sytuacja ekonomiczna za Oceanem przełoży się na wzrost wartości dolara wobec wspólnej waluty.

Ustabilizowane warunki w strefie znajdują odzwierciedlenie we wskaźnikach nastrojów - niemal zerowym zmianom dla biznesu, przemysłu i usług towarzyszy letnia poprawa nastrojów konsumentów. Także indeks zaufania w biznesie Ifo utrzymał w maju poprzedni, wysoki poziom, dając kolejny dowód stabilizacji gospodarczej na przyzwoitym poziomie w krajach "trzynastki". Dobry odczyt zanotował również czerwcowy wskaźnik nastrojów konsumenckich Gfk (7,3 pkt, poprzednio 5,5 pkt.).

Dobrze rozwija się rynek pracy, korzystając z sezonowego popytu na pracę - stopa bezrobocia w strefie euro spadła do poziomu 7,1%,.

Analityków zdziwiły wypowiedzi, znanego z "jastrzębiej" postawy J.C. Trichet, który tym razem stwierdził, że należy zatroszczyć się o wzrost gospodarczy, zaś negocjacje płacowe powinny ograniczyć wpływ "efektu drugiej rundy" na inflację. Pojawiły się także coraz donośniejsze głosy dużych europejskich eksporterów (np. PSA), skarżących się na utratę zysków i rynków zbytu przez spadek konkurencyjności związany z silnym euro. Rynek utwierdził się w przekonaniu, że ECB łagodzi retorykę. Wysoka w kwietniu, lecz mniejsza niż w poprzednim miesiącu i niższa od prognoz dynamika podaży pieniądza M3 (10,4%, poprzednio 10,9%) to jedna z głównych zmiennych najpoważniej traktowanych przez J.C. Trichet i jego współpracowników, jej spadek świadczy o tym, że ostatnie podwyżki przynoszą efekty i stanowi niekorzystną informacją dla waluty państw "trzynastki".

Warto zaznaczyć, że o na początku czerwca sytuacja zmieniła się na kilka dni- pogłoski o prawdopodobnym podwyższeniu przez decydentów z banku centralnego prognoz dynamiki PKB i inflacji, co uzasadniałoby kontynuowanie cyklu podwyżek odwróciło sentyment rynkowych graczy na korzyść euro. Stabilna i klarowna relacja gospodarcza między USA i strefą euro oraz prognozowana stabilność dysparytetu stóp procentowych zachwiała się i w rezultacie zatrzymana została korekta w notowaniach eurodolara. Utrzymujące się wysoko ceny ropy powinny przekładać się na wzrost oczekiwań na podwyżki stóp za Oceanem,. Krzywa dochodowości układa się w porządku rosnącym po raz pierwszy od roku, zaś komunikat ECB nie był tak "jastrzębi" jak spekulowano. W rezultacie można spodziewać się kontynuacji zniżki notowań głównej pary walutowej. Umocnić się powinien japoński jen, gdyż coraz większe są szansę na podniesienie oprocentowania po letnich wyborach parlamentarnych w Kraju Kwitnącej Wiśni. Dobra sytuacja w gospodarce Szwajcarii i ostatni podwyżka stóp ECB zwiastuje także zacieśnienie polityki monetarnej w tym kraju - wszystko to nie wróży dobrze transakcjom "carry trade" i walutom rynków wschodzących.

2. Rynek krajowy

Per saldo maj okazał się niekorzystny dla złotego. Nasza waluta osłabiła się w stosunku do euro z poziomu 3,7840 PLN do 3,8050 PLN (o 0,6%), zaś do dolara straciła przeszło 2% (z 2,7730 do 2,8290 PLN). Najsłabiej złoty sprawował się w końcówce miesiąca, kiedy to wspólna waluta kosztowała 3,8380 PLN, zaś "zielonego" wyceniano na 2,86 PLN.

Wśród zmiennych, które wpłynęły na takie zachowanie złotego można wymienić czynniki zewnętrzne i wewnętrzne.

Istotna była sytuacja na arenie międzynarodowej. Przechodzący korektę eurodolar tradycyjnie przełożył się na spadek wartości walut rynków wschodzących. Niepokój panujący na chińskim rynku kapitałowym oraz duża zmienność światowych indeksów wywoływała zdenerwowanie inwestorów zagranicznych, którzy woleli uniknąć inwestycji na emerging markets i pozbywali się złotego. Podwyższenie stopy rezerw przez PBC oraz rozszerzenie pasma wahań juana pokazało, że władze monetarne Państwa Środka nie zamierzają poprzestać na obietnicach zacieśniania reżimu pieniężnego i będą wdrażać odpowiednie reformy, by schłodzić gospodarkę i walczyć z nadmiarem płynności. Na wzrost awersji do ryzyka w regionie przełożyła się także niepokojąca sytuacja w Turcji na początku miesiąca i obniżenie ratingu dla Łotwy z powodu problemów związanych z funkcjonowaniem izb walutowych.Spadek zaufania międzynarodowego kapitału spekulacyjnego widoczny był nie tylko w osłabieniu złotego, lecz także w gorszym zachowaniu naszej giełdy oraz w rosnących rentownościach papierów dłużnych, upłynnianych przez inwestorów z innych krajów.

Nie brakowało także bodźców wewnętrznych do wyprzedawania rodzimej waluty. Znaczący wpływ miał tu efekt zbliżającego się końca I półrocza i związany z tym proces wypłaty dywidend - część wpływów z tego tytułu musi zostać wycofana z polskiego rynku przez zagranicznych akcjonariuszy. Zamiana części kwoty szacowanej nawet na 10 mld PLN na waluty obce nie może nie znaleźć odbicia w osłabieniu złotego. Także sytuacja polityczna nie dawała powodów do zakupu złotego. Rosnące niezadowolenie kolejnych grup społecznych, przekładające się na protesty i groźby strajków (lekarze, nauczyciele) rodzi niepewność inwestorów, tym bardziej, że na rynku pojawiły się spekulacje, że rząd odwoła, opóźni lub zmodyfikuje sposób przeprowadzenia obniżki składki rentowej, by zaoszczędzone środki przeznaczyć na podwyżki.

Inaczej niż w poprzednich miesiącach złotemu nie sprzyjały raczej publikacje makroekonomiczne - wprawdzie dynamika PKB za I kw. okazała się być o 0,1% wyższa od prognoz i wyniosła 7,4% r/r, jednak ten wynik obrazuje sytuacje z miesięcy styczeń - marzec, zaś sytuacja w II kw. nie daje podstaw do twierdzenia, że wynik ten zostanie powtórzony.

Inflacja CPI, podobnie jak PPI zniżkowały do poziomu 2,3% r/r, co jest zgodne z prognozami RPP. Także wskaźnik bazowy spadł z poziomu 1,7% do 1,5% r/r (o 0,1% bardziej niż oceniali analitycy). Niższy od prognoz (8,6%) i wyniku z marca okazał się kwietniowy wzrost średniej płacy (8,4% r/r). Poprzedni odczyt przebił wzrost podaży pieniądza M3 (1,2%, w marcu 0,4%) - rezultat i tak niezbyt wysoki w odniesieniu do tempa rozwoju gospodarczego.

Obok inflacji, bardziej zawiodła produkcja przemysłowa, która zwiększyła się tylko o 12,4% r/r, przy konsensusie na poziomie 16,1%. Podobna sytuacja miała miejsce w wypadku sprzedaży detalicznej, której dynamika w ujęciu rocznym ukształtowała się w kwietniu na poziomie 15,1% (szacowano 19% r/r, poprzednio 19,2% r/r). Winą za słabsze odczyty obarczać częściowo można okres świąteczny, jednakże poprawa warunków atmosferycznych i początek okresu wiosenno-letniego powinien być zauważalny w lepszej kondycji produkcji i sprzedaży. Dobrze po raz kolejny spisał się rynek pracy - bezrobocie w kwietniu spadło 0,7% do 13,7%, zaś w maju jego poziom wstępnie oszacowano na 13%. Jest to uzasadniony trend, związany z szybkim rozwojem gospodarczym, początkiem prac sezonowych i emigracją zarobkową.

Gorszy okazał się bilans handlowy i bilans na rachunku obrotów bieżących. Ten ostatni szacowaliśmy na -550 mln EUR w marcu. Rynek spodziewał się wyniku korzystniejszego o 70 mln. W rzeczywistości figura osiągnęła wartość 540 mln EUR, co w zestawieniu z poprzednim rezultatem - 424 mln EUR deficytu dodatkowo popsuło nastroje. Trzykrotnie wzrósł także ujemny rezultat bilansu handlowego do 621 mln EUR.

Wszystkie wymienione dane wskazują, ze nasza gospodarka sprawuje się bardzo dobrze, zaś tempem rozwoju dościga "nadbałtyckie tygrysy". Nie ulega wątpliwości, jednak, że pozytywne zaskoczenia i odczyty danych wyższe od prognoz zostały zastąpione przez w wielu wypadkach lekko rozczarowujące rezultaty. Jeśli wyniki produkcji, sprzedaży detalicznej i bilansu handlowego w maju i czerwcu nie poprawią się, to utrzymanie annualizowanego tempa wzrostu PKB powyżej 7% będzie raczej mało prawdopodobne. W świetle takich prognoz podwyżki stóp procentowych przed nadejściem jesieni wydają się raczej mało prawdopodobne, tym bardziej, że czarne wizje presji inflacyjnej ze strony cen żywności w związku z wiosennymi przymrozkami okazały się być przesadzone. Główne zagrożenie dla stabilności cen przychodzi ze strony "efektu drugiej rundy" - płace zwiększyły się wprawdzie już nieco wolniej niż w zeszłym miesiącu, a dynamika produkcji wciąż przewyższa wzrost zarobków, jednak zawęża się dzielący oba wskaźniki dystans.

Istnieje ryzyko, że większe zatrudnienie przy pracach sezonowych i letni exodus siły roboczej za granicę wpłynie w najistotniejszym stopniu na zwyżkę cen. Jesienią powrót na rynek wyjeżdżających teraz pracowników i pojawienie się nań świeżo upieczonych absolwentów złagodzi nieco ten efekt. Przed publikacją lipcowej projekcji inflacyjnej jakiekolwiek zmiany nastawienia Rady są wykluczone, zaś ewentualnej podwyżki można spodziewać się w okresie wrzesień-październik.

3. Prognoza walutowa DM TMS Brokers S.A.

W dalszym ciągu mocne fundamenty polskiej gospodarki będą odgrywały kluczową role w kształtowaniu notowań złotego w średnim okresie czasu. Odnotowany w i kwartale br. wzrost gospodarczy na poziomie 7,4% potwierdził wcześniejsze prognozy szybkiego tempa wzrostu w 2007 r. Utrzymywanie przez inwestorów apetytu na zwiększone ryzyko, niskie stopy procentowe w Japonii oraz słabość jena cały czas nakłaniają inwestorów do transakcji typu "carry trade" polegające na zaciąganiu zobowiązań w walutach o niższym oprocentowanych i inwestowaniu ich w aktywa o wyższej stopie. Wszystko wskazuje na to, iż kwietniowa decyzja RPP podwyższająca koszt pieniądza w Polsce nie była ostateczna w tym roku. Z wypowiedzi członków RPP po posiedzeniu majowym wynika, iż nadal istnieje wysokie ryzyko wzrostu presji inflacyjnej co może zakończyć się kolejną jedną a nawet dwiema podwyżkami stóp do końca 2007 r. Naszym zdaniem na kolejną podwyżkę stóp rzędu 25 pkt. bazowych należy liczyć po wakacjach. Oczekiwania na dalsze zaostrzenie polityki monetarnej przez RPP będzie stanowiło również jeden z podstawowych fundamentów dla dalszej aprecjacji PLN.

Na rynku międzynarodowym można zauważyć dość daleko idące zmiany, zwłaszcza jeśli chodzi o sytuację w USA. Pojawiające się kolejne dane makro z amerykańskiej gospodarki coraz bardziej uświadamiają inwestorów w przekonaniu o konieczności utrzymania obecnego poziomu stóp procentowych zza oceanem, a część z nich nawet liczy na kolejne podwyżki. Opublikowane wskaźniki gospodarcze pokazują, iż amerykańska gospodarka najsłabszy okres ma już za sobą, co przy utrzymującej się na stałym poziomie inflacji wróży powrót presji inflacyjnej. To z kolei pozytywnie wpływa na dolara i inne aktywa dolarowe m.in. obligacje amerykańskie. Przeciw wagą dla USA jest sytuacja w strefie euro i dalsze oczekiwania inwestorów na podwyżki stóp ze strony ECB. Czerwcowe posiedzenie przyniosło kolejną podwyżkę stóp do poziomu 4,0%. Kolejne podwyżki mają szanse nastąpić zwłaszcza po podwyższeniu przez ECB prognoz inflacji PKB na 2007 r. Rynek wycenia możliwość wzrostu stóp w tym roku w strefie euro do poziomu 4,5%.

Czerwiec jest zawsze trudnym okresem dla notowań złotego. Część inwestorów zamyka pozycje na rodzimej walucie w związku ze zbliżającym się okresem wakacyjnym. Z kolei inwestorzy zagraniczni wycofują swój kapitał w postaci dywidend, które są wypłacane w tym okresie. Naszym zdaniem koniec czerwca przyniesie już lekkie odreagowanie spadków PLN i kurs EUR/PLN powróci w okolice poziomu 3,8050, podczas gdy USD/PLN znajdzie się ponownie w okolicach poziomu 2,8250 PLN.

II. STOPY PROCENTOWE

Ostatnie dane zza Oceanu pokazują coraz lepszą sytuację gospodarczą i nie spadającą wyraźnie inflacją, po roku od ostatniej podwyżki, kiedy jej wpływ powinien być już zauważalny. W oczekiwaniach rynku bardziej prawdopodobne są podwyżki kosztu pieniądza niż jego cięcie. Ruchu takiego nie należy spodziewać się jednak najwcześniej w IV kw. Tymczasem FED wciąż powtarza, że obecny poziom stóp jest odpowiedni, dlatego wykluczyć można jakiekolwiek zmiany w tym aspekcie na najbliższym posiedzeniu.

Podczas obrad 6 czerwca 2007 ECB podwyższył stopy procentowe najbliższych 25 pkt. bazowych, tak jak oczekiwali tego analitycy. Część rynkowych graczy ostrzyła sobie zęby na jastrzębi komunikat, co nie było uzasadnione W słowach J.C. Trichet zabrakło jednak zdecydowania oczekiwanego przez spekulantów. Nie padło sformułowanie "wzmożona czujność", dlatego braku zmian najbliższych polityce monetarnej ECB podczas najbliższego posiedzenia możemy być niemal pewni. Coraz słabsze dane ze strefy euro nie zapowiadają podwyżek także na kolejnych spotkaniach decydentów. Do końca roku jeszcze jedno podniesienie kosztu pieniądza najbliższych krajach "trzynastki" może jednak nastąpić.

Bank Anglii po podwyżce stóp do poziomu 5,5% w maju, na czerwcowych obradach utrzymał ten poziom. Dane makro, pokazujące, że inflacja wciąż jest znacząco powyżej celu, lecz wyraźnie zniżkuje (z 2,8% do 2,6% r/r najbliższych maju) raczej nie skłaniają do zwiększania oprocentowania. Według szefa BoE, M. Kinga istnieje jednak istotne ryzyko zacieśnienia polityki monetarnej podczas najbliższego, lipcowego posiedzenia.

Prawdopodobna jest także podwyżka stóp najbliższych Szwajcarii. Niezłe dane najbliższych tego kraju (m.in. rekordowo niskie bezrobocie 2,8%) oraz podniesienie oprocentowania przez europejskiego odpowiednika zwiastują podobny ruch ze strony SNB, który powinien ustalić poziom stopy refinansowej na 2,5% najbliższych czerwcu.

Tym tropem nie powinien natomiast pójść Królewski Bank Nowej Zelandii - ostatni wzrost kosztu pieniądza do 8% (najwyżej spośród państw rozwiniętych) skutkował optymizmem na rynku dolara nowozelandzkiego najbliższych zmusił RBNZ do interwencji walutowej. Dlatego też można oczekiwać, że reżyserzy polityki monetarnej na tej wyspie powstrzymają się na razie najbliższych dalszymi ruchami.

Dane makroekonomiczne najbliższych Japonii są wciąż mieszane. Zazwyczaj lepsze, sygnalizujące ożywienie informacje przeplatają się z rozczarowującymi wynikami. BoJ zapowiada wzrost inflacji najbliższych dłuższej perspektywie - w związku najbliższych ogólnoświatową tendencją do zwyżki cen jest to właściwie nieuniknione. Podwyżki stóp najbliższych Kraju Kwitnącej Wiśni są tylko kwestią czasu, jednak nie nastąpią wcześniej niż po letnich wyborach parlamentarnych, najbliższych pewnością zaś nie na najbliższym posiedzeniu.

Terminy najbliższych posiedzeń banków centralnych

FED 27-28.06

BOJ 14-15.06

ECB 05.07

BOE 04-05.07

BOC 10.07

SNB 14.06

RBA 03.07*

RBNZ 26.07

RIKSBK 19.06**

NORGES BANK 27.07

DNMRK Posiedzenia odbywają się nieregularnie

*decyzja 04.07 ** decyzja 20.06

Departament Doradztwa i Analiz

DM TMS Brokers S.A.

Al. Jerozolimskie 123 A

02-017 Warszawa

www.tms.pl

12 czerwca 2007 r.

Zastrzeżenia:

Prezentowany raport jest wynikiem analiz prowadzonych przez Dom Maklerski TMS Brokers S.A. i, choć sporządzony został na podstawie wiarygodnych źródeł informacji, TMS Brokers nie gwarantuje kompletności, dokładności i poprawności danych w nich zawartych. Dystrybucja raportu ogranicza się do klientów, z którymi TMS Brokers podpisał odpowiednie umowy świadczenia usług, jak również użytkowników serwisów informacyjnych, w tym serwisów internetowych udostępnianych przez TMS Brokers. TMS Brokers nie ponosi odpowiedzialności za działania podjęte na podstawie rekomendacji, prognoz, przewidywań i jakichkolwiek informacji zawartych w prezentowanym raporcie. Szczegółowe informacje dotyczące TMS Brokers, zasad sporządzania i rozpowszechniania rekomendacji, źródeł informacji, określenia odbiorców rekomendacji, terminologii fachowej, konfliktów interesów, jak również częstotliwości wydawania i ważności rekomendacji, wskazane zostały na stronach internetowych www.tmsbrokers.pl w części "zastrzeżenia".

Komentarze
Co martwi ministra finansów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Zamrożone decyzje
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów