Zwiększyło to popyt na szlachetny kruszec traktowany jako inwestycja alternatywna wobec amerykańskiej waluty.
W zgodnej opinii obserwatorów i uczestników rynku w najbliższych latach należy spodziewać się istotnego wzrostu długu publicznego. Spowodują go spadające wpływy podatkowe związane z recesją oraz realizacja olbrzymich planów pomocowych w USA, Europie, a także Japonii i Chinach. Wraz z długiem będzie rosnąć podaż pieniądza, a za nią inflacja, co zazwyczaj sprzyja cenom złota.
Złoto powinno drożeć także dlatego, że z roku na rok rośnie na nie popyt, za czym nie nadąża produkcja. Niedobór uzupełnia skup złomu oraz wyprzedaże banków centralnych. Resztę regulują właśnie ceny. W 2008 r. globalny popyt osiągnął 3659 ton złota, co oznacza wzrost o 4 proc. Całkowita podaż wyniosła 3468 ton, przy czym jej główne źródło - wydobycie spadło o 3 proc., do 2407 ton. Ta rosnąca przewaga popytu nad podażą będzie stymulowała wzrost cen złota w najbliższych miesiącach, a nawet latach.
Na popołudniowym fixingu w Londynie uncja złota kosztowała wczoraj 938,25 USD w porównaniu z 935,5 USD rano i 929 USD po południu poprzedniego dnia. Przed tygodniem za uncję płacono 956,5 USD, a bieżący rok złoto zaczęło od ceny 874,5 USD. 17 marca ubiegłego roku padł zaś na fixingu historyczny rekord - 1011,25 USD.