Faktem jest, że kończyliśmy notowania, gdy indeksy amerykańskie przebywały na wyraźne niższym poziomie. Jednak faktem jest również to, że wczorajsza ich poprawa jest zbyt mała, by uznać, że doszło do pokonania ważnych oporów. Średnia przemysłowa zamknęła się wczoraj 20 pkt. nad poziomem 11 tys. pkt. Czy to wystarczy, by mówić o przełamaniu? Mam pewne wątpliwości. Moim zdaniem na razie to tylko naruszenie. Z wszelkimi tego konsekwencjami, z których najważniejszą jest rezerwa wobec optymistycznych scenariuszy.
Rynkom akcji i surowcom pomógł wczoraj opublikowany protokół z ostatniego posiedzenia FOMC. Został on odebrany jako „kropka nad i” w sprawie luzowania ilościowego. Zdaniem rynku jest ono pewne. Skoro tak to tym samym rośnie przeświadczenie o tym, że jest ono również (jako decyzja) w znacznej mierze zdyskontowane. Ostatnia fala osłabienia dolara może być tego przykładem. W związku z tym można też przypuszczać, że potencjał osłabiający amerykańską walutę jest już wyraźnie mniejszy. Nastroje wobec dolara mówią zresztą same za siebie. Ogromna większość uczestników, jest przekonana o jego dalszym osłabieniu. Kto wie, w perspektywie lat jest to możliwe, ale w najbliższym czasie taka zgodność opinii raczej temu przeczy, a więc trzeba spodziewać się fali umocnienia amerykańskiej waluty. Być może rozpocznie się ona jeszcze przed posiedzeniem FOMC na początku listopada, ale kto wie, może już się rozpoczęła.
Obecne notowania amerykańskich kontraktów to nie tylko efekt luzowania, ale także rozpoczęcia sezonu publikacji wyników finansowych spółek. Wczoraj swoje wyniki za III kw. podał Intel. Spółka zarobiła 52c na akcję wobec oczekiwań na poziomie 50c. Reakcja rynku była pozytywna.
Możliwy wzrostowy start notowań nie załatwi nam rekordów. Wczoraj zwyżka zatrzymała się w pobliżu poziomu 2653 pkt. Dziś ponownie się z nim zmierzy. Pokonanie tego oporu umożliwi wzrost do okolic dwóch szczytów na 2678 i 2688 pkt. Drugi z nich to już rekord, a więc jest o co walczyć. Wsparciem nadal pozostaje poziom 2575 pkt.
[ramka]