Reklama

Komentarz poranny

Aktualizacja: 12.02.2017 02:51 Publikacja: 23.10.2008 09:25

Czy to już? Czy właśnie zaliczamy dołek bessy? Jak daleko jeszcze

spadniemy? Czy zbliża się minimum? Tego typu tytuły przewijają się przez

prasę polską i światową. Takie tytuły mają często treści publikowane w

sieci w serwisach i blogach. Rynek spada na nowe minima i zaraz po

lamencie, że tak spadło pojawia się pytanie, czy to już ostatni spadek? Po

Reklama
Reklama

zaliczeniu dołka, rynek się lekko podnosi i już pojawiają się pierwsi,

którzy są skłonni uznać, że minimum jest za nami. Tak było w styczniu, w

lipcu, tak jest teraz. Szukanie dołka stało się swego rodzaju sportem. Kto

trafi będzie hołubiony. Niezależnie od tego, ile razy próbował wcześniej i

ile te próby go kosztowały. W trakcie ostatniej zmienności cen wzrosło

czytelnictwo serwisów giełdowych. Duża zmienność wytrąca z pewności siebie

Reklama
Reklama

i uwalnia mechanizm poszukiwania wskazówek, czy też potwierdzenia własnych

osądów. Mechanizm jak najbardziej zrozumiały. Wydaje się bowiem, że wiedza

o tym, gdzie zakończy się bessa da przepustkę do świetnych pozycji i

niebotycznego zarobku w trakcie późniejszych wzrostów. To są echa

wcześniejszego przeglądania wykresów i spoglądania tęsknym wzrokiem na

poziomy dołków z myślą, co by było, gdyby wtedy udało mi się kupić.

Reklama
Reklama

Szukanie dołka ma także inne konsekwencje. Wprowadza wątpliwość w panującą

tendencję. Poszukując przesłanek możliwego zawrócenia trendu, nawet tych

najmniejszych, redukuje się znaczenie oczywistych wydawałoby się faktów

związanych z aktualnym trendem. No i pojawia się niepewność, emocje, a to

już krótka droga do nieprzemyślanych zagrań. Przeświadczenie o ważności

Reklama
Reklama

znajomości miejsca pojawienia się dołka jest fałszywe i wręcz

destrukcyjne. Naraża niepotrzebnie na stres, skrzywia postrzeganie

przebiegu zdarzeń. W konsekwencji zmniejsza naszą odporność na pojawienie

się niespodziewanych wydarzeń oraz umniejsza zdolność racjonalnego

podejmowania decyzji. Po prostu szukanie dołka jest zgubne. Paradoksalnie,

Reklama
Reklama

to właśnie walka z chęcią poznania "przyszłości" pozwala na dobry wynik na

rynku. Wróćmy do tęsknych spojrzeń na przebieg wykresów historycznych.

Długie trendy wyglądają na nich fantastycznie. Mieć pozycję w takim

trendzie to super sprawa. Każdy z góry zakłada, że gdyby złapał taki trend

na początku, to wytrzymałby do jego wygaśnięcia. Czy rzeczywiście? Obecnie

Reklama
Reklama

trwa trend spadkowy. Wczoraj ustanowione zostały jego kolejne minima.

Podobno ten spadek zaskoczył "największych pesymistów". Nowe rekordy

panującego od roku trendu były zaskoczeniem? Nie mam pojęcia, czy

wczorajsza sesja była ostatnią w ramach tego cyklu. Dziś, dzięki

Amerykanom, zaczniemy pewnie niżej, ale nie jest powiedziane, że koniec

sesji będzie równie zły. Być może będzie, ale nie musi. Tym bardziej w

okresie ostatniej zmienności możliwości jest wiele. Być może dziś

ustanowiony zostanie dołek, a być może za tydzień, a być może za trzy

miesiące. Nie ma to znaczenia. Myślę, że brak oczekiwań co do zmian na

rynku jest zdrowsze, bo pozwala jaśniej spojrzeć na czynniki, które o

zwrocie będą decydowały. Hossa też kończyła się długo - ceny rosły mimo

nagromadzenia informacji które tym zwyżkom nie sprzyjały. Na razie rynek

spada, a informacji temu nie sprzyjających na razie nie ma.

Komentarze
Stopy procentowe spadną
Materiał Promocyjny
Inwestycje: Polska między optymizmem a wyzwaniami
Komentarze
Gospodarczy zegar tyka
Komentarze
Mocny okres przedświąteczny
Komentarze
Fed i RPP obetną stopy?
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Komentarze
Rada pod presją danych
Komentarze
Plan pokojowy w centrum uwagi
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama