Przed południem ceny wzrosły do górnego ograniczenia, ale zatrzymały się dokładnie na jego poziomie. Pokonanie poziomu 2424 pkt byłoby jednocześnie powiększeniem trendu wzrostowego, a także zbliżeniem cen do 2450 pkt. Może właśnie to ostatnie onieśmieliło kupujących?

Trend wzrostowy, jaki na naszym rynku trwa od końca maja, osiągnął poziomy, których dawno nie oglądaliśmy. W tej chwili jest czas na podjęcie decyzji, czy atakowany będzie poziom szczytu z sierpnia ubiegłego roku, czy też pozostajemy w zakresie rocznego trendu bocznego. Wyjście nad 2450 pkt byłoby sygnałem, że popyt stara się wytrącić rynek z tej przydługiej konsolidacji. Nie musiałoby to od razu oznaczać automatycznej kontynuacji zwyżki, ale już sam fakt, że szczyt byłby choć naruszony, byłby wart uwagi.

By to się stało, obecna zwyżka musi się powiększyć, ale wczoraj zabrakło chętnych. W konsekwencji pozostajemy w wąskim przedziale i czekamy nadal na wybicie. Wczoraj natchnieniem nie były nawet dane makro. Ani słabsza od oczekiwań polska produkcja przemysłowa nie wpłynęła na ceny kontraktów, ani lepsze od oczekiwań dane o obrotach na wtórnym rynku mieszkaniowym w USA.

Na rynku terminowym trwa obecnie proces rolowania pozycji z serii wrześniowej na grudniową. Jutro ta pierwsza wygasa. Przypomnę, że najlepiej jest przeprowadzić rolowanie na ostatnim dzisiejszym fixingu. Czekanie do piątku nie wydaje się dobrym rozwiązaniem, gdyż tego dnia będą rozliczane wrześniowe serie instrumentów pochodnych, co czasem prowadzi do dziwnych zachowań rynku. Nie ma sensu narażać kapitału na takie niespodzianki. Zresztą graczom powinno zależeć na tym, by posiadać pozycje na serii wycenianej najbardziej wiarygodnie, a warunkiem wiarygodności wyceny jest obrót. W piątek największy obrót będzie już zapewne na serii grudniowej.