Czy USA są za blisko klifu fiskalnego?

Jeśli amerykański Kongres i prezydent Obama nie wymyślą czegoś do końca 2012 r., 1 stycznia 2013 r. Stany staną na krawędzi „klifu fiskalnego”.

Aktualizacja: 12.02.2017 16:20 Publikacja: 28.09.2012 13:15

Czy USA są za blisko klifu fiskalnego?

Foto: AFP

Klif fiskalny to połączenie wygasających ulg podatkowych, obniżki zasiłków dla bezrobotnych, podwyżki podatków dochodowych oraz obowiązkowych cięć wydatków publicznych, które wejdą w życie automatycznie. Taką sytuację stworzono w zeszłym roku, gdy Kongresowi nie udało się znaleźć długoterminowego rozwiązania problemu amerykańskiego deficytu budżetowego.

Co ciekawe, to właśnie Ben Bernanke, szef Rezerwy Federalnej, odegrał istotną rolę w odwlekaniu bardzo potrzebnej reformy fiskalnej przez zapewnianie bankom i pośrednio rządom nieograniczonej ilości pieniędzy z zerowym oprocentowaniem, co jak do tej pory oznaczało możliwość odkładania w nieskończoność „ostatniego dnia sprzedaży" rzeczywistych reform. Wiemy, jak bardzo politycy z całego świata nienawidzą sytuacji, gdy muszą zajmować się rzeczywistością, a nie obietnicami. Klif fiskalny jest realny, być może zanadto realny, aby był wygodny.

USA finansują się tanim kosztem

W normalnym cyklu koniunkturalnym rentowność obligacji rządowych wynosi mniej więcej tyle co inflacja plus premia za ryzyko. Oczekiwalibyśmy więc rentowności USA na poziomie inflacji (2,1%) premia za ryzyko (0,5-1,0%) = 2,6%-3,1%.  Zamiast tego rząd amerykański finansuje się ze stawką 1,60%! Do tej pory Stany „stać było" na odroczenie działań, ponieważ ich gospodarka nadal rozwija się w tempie wyższym niż stopa finansowania – tzn. wzrost wynosi 2,0%, finansowanie 1,6%, co utrzymuje deficyt budżetowy na stabilnym poziomie. I to byłby koniec dobrych wiadomości.

Złą wiadomością jest panika Rezerwy Federalnej spowodowana klifem fiskalnym. Z jakich innych powodów Rezerwa wkraczałaby z kolejnymi porcjami taniego pieniądza, gdy rynek akcji dogania rekordy z 2007 r., a rynek mieszkaniowy wydaje się stabilizować?

Powód? Fed poważnie obawia się, że Kongres nie wypracuje kompromisu w nieprzekraczalnym terminie do końca roku.

Brak zachęt do kompromisu

Z punktu widzenia teorii gier żadna ze stron nie ma powodu, by dążyć do kompromisu:

Tzw. Grand Old Party (republikanie) chciałaby większych cięć wydatków i niższych podatków, podczas gdy demokraci chcą ich podniesienia. Jak na ironię, jeśli między chwilą obecną a końcem roku nic się nie zmieni, obie partie coś zyskają; jednak nie za darmo.

Zagrożenie związane z klifem fiskalnym to negatywny wpływ na wzrost gospodarczy rzędu 3,5-4,0% PKB w 2013 r. Gospodarka amerykańska rozwija się w tempie 2,0-2,5%, co oznacza, że jeśli nic się nie zmieni, w 2013 r. USA znajdą się w recesji. Oczywiście rynek patrzy na najlepszy scenariusz, zgodnie z którym niektóre podatki tu i ówdzie zostaną zniesione, obniżone albo inaczej rozplanowane (klasyczny przykład przeciągania i udawania). Jednak nawet najbardziej optymistycznie nastawiony obserwator polityczny jest przekonany, że skończymy z rozwiązaniem, które negatywnie odbije się na wzroście.

Dlaczego to takie ważne?

Dlaczego dla nas, ludzi rynku, procent w górę czy w dół w amerykańskim PKB ma znaczenie?

To proste, mój drogi Watsonie: szacuje się, że 1% wzrostu daje wzrost/redukcję zysków firm o 5-7 USD na każdą spółkę z indeksu S

Komentarze
Zamrożone decyzje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Co martwi ministra finansów?
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów