W trakcie wczorajszych notowań indeksy w USA ponownie straciły na wartości. Tym razem jednak skala spadku była niewielka. Indeks przemysłowy Dow Jones stracił na wartości 0,23 proc. Spadek indeksu S&P500 wyniósł 0,16 proc., a indeksu Nasdaq o 0,35 proc. Jak więc widać, to już nie była powtórka z poprzedniego dnia, gdy ubytek wartości grubo przekraczał 1 proc. Za przyczynę tego kolejnego zejścia na niższe poziomu uznano wpływ huraganu Sandy na opublikowane dane makro. W szczególności dużo wyższa od ostatnio notowanych liczba nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych mogła zaniepokoić uczestników rynku. Pytanie brzmi, czy faktycznie ten niepokój miał uzasadnienie dla całej sesji. Można zrozumieć, że dane zaskakując, wpłynęły na chęć sprzedaży akcji tuż po publikacji, ale szybko przecież okazało się, że ten odczyt nie jest „normalny" i zapewne w takiej skali już się nie powtórzy. Poza tym huragan był faktem i jego echa w danych nie są niczym zaskakującym. Czy zatem jest uzasadnienie dla takiego tłumaczenia? Proszę sobie odpowiedzieć samemu i pamiętać, że rynek ma tendencje do dyskontowania przyszłych faktów, a tym bardziej faktów, które już są znane.

Na wczorajszej sesji wśród 500 spółek z indeksu S&P wyróżniał się NetApp, którego cena wzrosła o ponad 11 proc. To efekt lepszego od oczekiwań raportu finansowego za drugi kwartał roku fiskalnego spółki. Wczoraj wyniki opublikował także Wal Mart. Tu jednak akcjonariusze mieli mniej szczęścia. Spółka straciła na wartości ponad 3 proc. za sprawą mało efektownych prognoz.

W komentarzach przewija się także wątek możliwości zacieśniania polityki fiskalnej w USA. Wczoraj Warren Buffett sugerował, że nie jest to aż taki straszny czynnik i gospodarka przez niego nie upadnie. Zapewne nie upadnie, ale będzie miała szanse nieco się skurczyć w krótkim terminie. Targi polityków trwają i pewnie jakieś zacieśnienie będzie musiało się pojawić. Można przypuszczać, że zachowanie rynku obecnie to z jednej strony odreagowanie letniego wzrostu, a z drugiej, dostosowanie się właśnie do sytuacji, gdy na początku przyszłego roku dojdzie do zacieśnienie polityki fiskalnej w skali wymuszonej przez automatyczne redukcje wydatków i podwyżki podatków. Rynek przygotowuje się na to, że przed końcem listopada obie strony się w sprawie podatków nie dogadają. Być może jakieś porozumienie przyjdzie później, ale nie jest to pewne, a tym bardziej nie ma pewności co do kształtu kompromisu. Dotychczasowe propozycje pozostają spekulacjami.

Wyhamowanie spadku cen w USA może sprawić, że nasz rynek końcówkę tygodnia będzie się przeżyć w dobrych nastrojach. Ceny będą miały możliwość wzrostu. Popyt będzie miał szansę na wyciągnięcie wyceny kontraktów nad poziom wczorajszego szczytu. Potencjał dalszej zwyżki powoli się będzie kurczył. Opór na poziomie szczytu na 2429 pkt. łatwo się zapewne nie podda. By doszło do trwałej zmiany nastawienia ten poziom musiałby być wyraźnie pokonany, a ceny musiałyby pozostać nad tym oporem do końca dnia.