Słabo radziły sobie spółki związane z surowcami. Miało to oczywiście przełożenie na wycenę kontraktu na WIG20. Całe przedpołudnie było mało przyjemne dla właścicieli długich pozycji.
Obserwowaliśmy także znany w ostatnim czasie czynnik relatywnej siły warszawskiego parkietu na tle innych giełd, a w szczególności w porównaniu z rynkiem niemieckim. Ponownie rodzi to pytania o to, czy jest to przesłanka za tym, by się spodziewać wkrótce poprawy koniunktury w Warszawie. Biorąc pod uwagę czynniki techniczne, nie ma obecnie mocnych, ani nawet średniomocnych, argumentów za takim scenariuszem. Nadal znajdujemy się pod poziomem pierwszego oporu. Na razie więc zamiast wyczekiwać na wzrost cen, warto być przygotowanym na to, że dojdzie do ruchu w kierunku minimów trendu.
Po południu pojawiła się informacja o spadku liczby nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA. Dane nie wywołały poruszenia. Reakcji po nich praktycznie nie było. Rynek zdaje się mieć trudności w ocenie publikacji. Mimo wszystko odczytywałbym tę wiadomość pozytywnie. Rynek pracy w Stanach Zjednoczonych wciąż ma się nieźle i nawet spowolnienie na razie nie przełożyło się na chęć utrzymania aktualnego stanu pracowników. Rynek pracy jest w niezłej kondycji, choć jeszcze nie jest na tyle przegrzany, by miało dojść do znacznego przyspieszenia tempa wzrostu płac. Poprawa może postępować.