Dalsze dynamiczne zwiększanie produkcji zapowiedział Iran, który już w czerwcu ma pompować ilości ropy naftowej ostatnio widziane przed nałożeniem na ten kraj zachodnich sankcji. Po niepowodzeniu rozmów w Katarze zwiększeniem ilości wydobywanej ropy naftowej zagroziła także Arabia Saudyjska, a wczoraj odpowiedział na to minister energii Rosji, który zaznaczył, że jego kraj może zwiększyć produkcję ropy naftowej, tak by przekraczała ona 12 mln baryłek dziennie, co byłoby rekordem.

W środę pewnym wsparciem (aczkolwiek nieznacznym) dla kupujących na rynku ropy naftowej były dane dotyczące zmiany zapasów paliw w USA. Departament Energii podał w swoim cotygodniowym raporcie, że w minionym tygodniu zapasy ropy w USA wzrosły o 2,1 mln baryłek (wobec oczekiwań na poziomie 2,4 mln baryłek. Większym zaskoczeniem były jednak dane dotyczące zapasów destylatów, które spadły o 3,6 mln baryłek, podczas gdy oczekiwano ich wzrostu.

Z kolei w czwartek uwagę inwestorów przyciągnęły słowa szefa Międzynarodowej Agencji Energetycznej Fatiha Birola. Powiedział on, że niskie ceny ropy naftowej doprowadziły do cięcia planowanych inwestycji w sektorze naftowym aż o 40 proc. na przestrzeni ostatnich dwóch lat, zwłaszcza w USA, Kanadzie, Ameryce Łacińskiej i Rosji. To z kolei ma się przełożyć na spadek podaży ropy naftowej w krajach spoza OPEC aż o 700 tys. baryłek w bieżącym roku, co byłoby największą zniżką od 25 lat.